Marek87 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:300.00 km (w terenie 41.00 km; 13.67%)
Czas w ruchu:15:50
Średnia prędkość:18.95 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:60.00 km i 3h 10m
Więcej statystyk

Górki Małe

  • DST 27.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 21.04km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 listopada 2012 | dodano: 02.12.2012

Do Górek Małych na dwóch kołach, ponieważ cztery właśnie tam stały a autobusem byłoby za prosto. Ciuchy "cywilne" + platformy + jazda taka, żeby się nie przegrzać. No i brak okładzin... Plecak z laptopem i kilkoma innymi bebechami na plecach. Jakieś 5kg. Nocka w aucie w Tychach, potem któtki kurs do Czech, powrót do Polski i od razu do Włoch. Ostatnie 2 tygodnie całkowicie zawalone tak więc zero czasu na jeżdżenie (stan na dzień 02.12.12). Bez sensu to wszystko...



Łysa Góra nocą

  • DST 91.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:21
  • VAVG 17.01km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 listopada 2012 | dodano: 17.11.2012

W tym roku nie byłem przecież jeszcze (na rowerze) na Łysej Górze. Ostatnio oglądałem na kamerkach zainstalowanych na tym szczycie ciekawe wschody słońca.
Po piątkowym powrocie z Pragi (od 6 na nogach) przyjechałem do domu w sobotę przed pierwszą w nocy. Aby zrealizować cel uchwycenia wspomnianego wschodu słońca trzeba było myśleć o starcie. Wyjechałem przed drugą w nocy (1:45) lekko podekscytowany tym co zobaczę. A to wszystko w związku z zapowiadaną w czeskim radiu dobrą pogodą i inwersją (im wyżej tym cieplej). Miałem w głowie widoki mgieł w dolinach a nad szczytami wschód słońca z ewentualnym uchwyceniem Tatr.
W miarę dobrze się jechało w stronę Łysej Góry lecz w wielu miejscach, szczególnie na zjazdach trzeba było się poruszać bardzo asekuracyjnie ponieważ często (szczególnie na mostkach) drogi były białe od szronu. Przed Prazmem gdy spoglądałem w stronę szczytu nie widziałem wieży. Spodziewałem się, że może nie być kolorowo. Dotarłem do Papeżowa a stamtąd do góry, 9-kilometrowym asfaltowym podjazdem w miarę równo na przełożeniu 2,3 - 2,4 (chyba tyle było, nie widziałem w nocy ;-P ). Potem trochę lżej bo mnie brakowało. Kilometr przed szczytem przeszły mi już widoki o których pisałem przed chwilą. Mgła, porywisty wiatr ze śniegiem zdmuchiwanym z drzew nie zapowiadały nic dobrego. Wytarabaniłem się na górę i klapa. 5 rano, oparty o betonowy słup rower nie chciał stać. Wiatr (z tego co wywnioskowałem później z obserwacji na kamerkach) wiał z prędkością ok 20m/s (ok. 70km/h). Reasumując znalazłem się w chmurach przy temperaturze ok. 0 stopni z porywistym wiatrem przy bardzo ograniczonej widoczności. Zdałem sobie pytanie: co ja tu do cholery robię o 5 rano na wysokości ponad 1323m n.p.m. Wytrwałem 15 minut i brałem się stamtąd bo potencjalna godzina czekania i tak nie przyniosłaby mi oczekiwanego widoku wschodzącego słońca. Z Łysej po ciemku na Ivanceną potem podjazd na Kukulkę (995m n.p.m) o wschodzie słońca. Dalej pod Kycerę na siodło i w dół do Krasnej. Nad ranem trochę przymroziło i jechało się średniawo... Tym bardziej, że byłem już długo bez spania i przez to lekko zamulony. Przyjechałem około 8... Pomimo lekkiego rozczarowania i warunków panujących na górze całość była warta zachodu (i wschodu słońca) ;-). Klocki hamulcowe się już definitywnie skończyły więc trzeba będzie dokonać jakichś zakupów w internecie łącznie z kluczami do suportu Hollowtech II i kleszczami do linek i pancerzy. A może dojdzie do tego jakieś siodło z prawdziwego zdarzenia bo już nie wytrzymam tego dłużej.

Tak było na Łysej Górze o 5 rano:

A tu uchwyciła mnie kamera na stronie www.lysahora.cz :

Kykulka:

Wschód słońca na Kykulce (to akurat wspominam miło):

Kycera sedlo:

Trochę ślizgawicy podczas zjazdu na dół (bez szaleństw - szkoda zdrowia):

Widok na Łysą Górę i Travny - nadal w chmurach:

A to już prawie Smilovice:

Barany postanowiły zrobić komuś psikusa i poszły w świat:

To sem ja:

Widok na Javorovy przed Ropicami:

W Ropicach:



Sindelna, pod Kaluzny, u Slavica, Moravka

  • DST 78.00km
  • Teren 16.00km
  • Czas 04:19
  • VAVG 18.07km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 listopada 2012 | dodano: 11.11.2012

Dzisiaj - w niedzielę, postanowiłem zorganizować sobie odpoczynek od tego całego szumu związanego z dniem 11 listopada. Będą się prali czy nie? - główne pytanie w telewizji. No i teraz słyszę, że się jednak piorą. Zryty kraj.
Pogoda wyśmienita, doskonała widoczność (ze Slavica widać było Tatry!) nie mówiąc o temperaturze w okolicach 15-18 stopni. Momentami gotowałem się w długich gaciach. Cieszyn-Rzeka-Sindelna-Kaluzny-Slavic-Moravka-Komorni Lhotka i przez Hnojnik do Czeskiego Cieszyna. Do Rzeki huraganowy wiatr w pysk. Za to jak wyjechałem na górę... no nie potrafię tu w słowach wyrazić zachwytu nad tym co dzisiaj przeżywałem na szlaku. Jazda po asfalcie to flaki z olejem przy których wieje nudą. Kamienie, korzenie, trochę błota i ogólnie teren - to jest to co mnie najbardziej kręci w kręceniu ;-) REWELACJA. Tempo nie najlepsze, ale tak to jest jak się raz czy dwa razy na 2 tygodnie wskoczy na rower.
Trasa:


I tradycyjnie fotki:
Początek terenu:

Na szlaku:

Dolina Rzeka:

Z Sindelni w stronę Kałużnego po zajefajnym, ciekawym szlaku:

Potem było mniej więcej tak:






Chata u Slavica:


Panorama u Slavica - to najwyższe to Wielki Połom - 1067 m.n.p.m::

A to już Moravka:

I dalej przez Komorni Lhotkę przez Hnojnik w stronę Cieszyna. Na obrzeżach Czeskiego Cieszyna są takie oto pola golfowe:



Cieszyn - Górki Małe - Cieszyn

  • DST 60.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 23.08km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 listopada 2012 | dodano: 10.11.2012

Sobota miała być wolna, ale wyskoczył załadunek okien w Wodzisławiu. Jako, że ostatnimi czasy nie mam w ogóle możliwości pokręcić to połączyłem przyjemne z pożytecznym - czyli dotarcie do auta na dwóch kołach. Pogoda fajna, ok 12 stopni ale gorzej z wiatrem. Ten dokuczał całą drogę. Wiał mocno chyba z każdej możliwej strony, za to w plecy sporadycznie. Trochę trzeba było powalczyć z siłami natury. No i terenowy klocek 2.1 cala też robił swoje. Nie zmieniałem opon, bo jutro może uda się wyskoczyć w jakieś góry (o ile pogoda pozwoli). W tamtą stronę w dzień z plecakiem z ciuchami i butami na przebranie. Powrót w ciemnościach - zastąpiłem ciuchy i buty w plecaku mlekiem w butelkach o całkowitej pojemności 5.5l. Tylna opona miała więc w miarę dobrą przyczepność ;-). A ja tym samym więcej włożonego wysiłku do przemieszczania się.



Terlicko, Karwina

  • DST 44.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 19.27km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 listopada 2012 | dodano: 01.11.2012

Z Waldkiem na rozruszanie kości pojechaliśmy dziś (na czuja - jak to zwykle bywa w kierunku zachodnim) w stronę Terlicka. Droga trochę, ale tylko trochę podobna do tej którą przemierzałem w niedzielę. Za to bardziej urozmaicona. Zrobiliśmy (jak się potem okazało) fajną pętlę w lesie, gdzie było błoto, kamienie, trochę korzeni, fajne zjazdy - no po prostu maaaalina ;-). Rower trochę upaprany ale co tam. Dotarliśmy do Terlicka, potem przez Albrechtice do Stonawy, koło kopalni OKD Darkov. Dalej do Karwiny i wałem wzdłuż Olzy i częściowo wzdłuż drogi do Czeskiego Cieszyna. Mapa (dzieki Waldek za ślad):

I trzy fotki:
Terlicko zapora:


Most na Olzie niedaleko centrum Karwiny:


09.11.12 Nie mam czasu na jeżdżenie. Roboty od zawalenia. Tydzień w trasie i zero, dosłownie zero możliwości pokręcenia ;-(.