Marek87 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:400.00 km (w terenie 22.00 km; 5.50%)
Czas w ruchu:20:20
Średnia prędkość:19.67 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:50.00 km i 2h 32m
Więcej statystyk

Po miejscu

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | dodano: 29.04.2013

Dzisiaj po Cieszynie. Na Banotówkę a potem jeszcze Pastwiska (zobaczyć czy jest ekipa do grania w nogę). Strasznie topornie po tym pagórkowatym mieście. Czułem trochę nogi po wczorajszym bieganiu (jednak to trochę inne mięśnie).



Stritez

Niedziela, 28 kwietnia 2013 | dodano: 28.04.2013

Rano mokrawo więc nici ze Stożka i oglądania downhillowców. Po poludniu nieco lepiej. Wyjazd po 15. Miało być od Reki do Gutów, trawersem na Gutske Sedlo i dalej na zachód w stronę Praszywej. W Stritezu zadzwonił kolega, żeby iść pokopać w piłkę. No to się skusiłem. Z wycieczki wyszło więc jedynie lekkie rozruszanie wczorajszych mięśni.
W Stritezu...



Po górach: Javorovy i Czantoria

  • DST 108.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:54
  • VAVG 15.65km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 kwietnia 2013 | dodano: 28.04.2013

Przyszedł czas aby włożyć terenowe laczki. Z chłopakami po górch: Cieszyn-Trzyniec-Guty-Javorovy, Kalużny, w stronę Ostrego i przez Tyrę, Trzyniec, do Cieszyna. 15 min w domu i pojechałem jeszcze na Czantorię przez Leszną i Nydek.

Ahhh... te trawersy wokół Javorovego:

Trochę śniegu w górach jeszcze jest. Mini bałwan na środku:

Na Javorovym, widok w stronę później "wyjechanej" Czantorii:

Z Javorovego w stronę Ostrego w zacieninych miejscach na szlaku jest jeszcze sporo śniegu. Dużo prowadzenia (średnia na górze ... 11km/h) ale też wesoło - z kilkoma glebami

Waldek a'la fotograf Samuraj ;-):

Dalej:

Do domu i dalej na Czantorię. Budzin i granica z Czechami:

Na podjeździe na Czantorię odezwał się jakby wewnętrzny głos:
"Jak mi nie dasz nic pojeść to nigdzie nie zajedziesz". Przerwa z widokiem i rozmyślaniem, "Kaj tam jeszcze na górę"...

Po małym jedzeniu było wyraźnie lepiej. Źródełko i dobra miejscówa na wsadzenie spoconego czerepa pod wodę:

Ostatni podjazd pod chatę dał mi trochę w palnik. NIe może zabraknąć wieży:

Miałem zjeżdżać niebieską trasą narciarską ale skusił mnie widok z czerwonej w stronę Ustronia i Hermanic:

Postanowiłem jechać tą trasą w dół. Błąd. Po chwili zamiast hamulców w rowerze musiałem używać mięśni nóg. Inaczej nie miałbym czym hamować w drodze do domu. Jak już czuć smród przypalonych klocków to nie ma co robić głupot. Z Ustronia do Cieszyna główną drogą.



(Figline Valdarno)

  • DST 45.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Superior
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 24.04.2013

Kolejny krótki trip przy okazji przebywania za granicą. Tym razem olkolice Figline Valdarno. Były widoki a'la Wielki Kanion Kolorado ( ;P ) oraz ciekawe, zdalnie sterowane, z niesamowitym przyspieszeniem samochodziki do wyścigów po torze terenowym. Zdjęcia potem, bo zapomniałem aparatu w samochodzie.


Edit. Trochę fotek dla zainteresowanych południowymi klimatami.
Okolice Castelfranco di Sopra.


Pisałem, że był prawie Wielki Kanion Kolorado. Może nie wielki, ale ciekawy ;-)

Zdalnie sterowane samochodziki terenowe.

Bywały fajne skoki:

Niekiedy "na łeb na szyję (dach)":

Bokiem w zakręt:

Dalej przez San Giovani Valdarno w stronę Ponte Agli Stolli koło zbiornika wodnego:

Na podjeździe:

A to zabudowania w Gaville:

No to jeszcze ja... turysta ;-P



Trzyniec, Iskrzyczyn, Dębowiec

Środa, 17 kwietnia 2013 | dodano: 17.04.2013

Miałem do załatwienia jedną rzecz w hucie w Trzyńcu. Wyjazd po 17. Pogoda dobra to też gańba byłoby wpisać tu 10 km. Pojechałem dalej do Czeskiego Puńcowa, potem do Kojkovic, przez Leszną Górną do Goleszowa, Bażanowic i Ogrodzonej. Potem przez Iskrzyczyn, Dębowiec, Konczyce Wielkie, Kaczyce, Pogwizdów do Cieszyna.

W Kojkovicach. Beskidy, Beskidy, Beeskidyyy... Widać, że śnieg się traci w oczach.

Daniel - to z dedykacją dla Ciebie ;-).

Javorovy ponownie.

W trakcie jazdy. Z tyłu, za cieniem góra Hełm. Miałem wyjechać ale późniejsza jazda po zmroku mi się nie widziała.

Dębowiec



(Bolonia - Modena - Bolonia)

  • DST 83.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 19.92km/h
  • Sprzęt Superior
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 kwietnia 2013 | dodano: 17.04.2013

W niedzielę dalsza część wspólnego podróżowania za granicą. Z racji, że wylądowaliśmy z bratem w Bolonii (Włochy) to wybór padł na odległą o około 40 km Modenę. Pogoda - lampa. 20 stopni w cieniu. Nic tylko pedałować. Płasko jak stół. Jazda na czuja czyli totalna improwizacja. BARDZO turystycznie.

Jakaś tam miejscowość:

Dobra koszulka to podstawa. Myślałem, że to uzmysłowi Włochom, że jestem obcokrajowcem. Nic z tego. Jeden usiłował ze mną porozmawiać. Capo, no capito ;-) :

Wlot do Modeny:

Nie zdając sobie wcześniej sprawy, okazało się, że Modena to kolebka słynnej włoskiej marki Ferrari. Ten napis tłumaczy wszystko ("This house was sold by Enzo Ferrari when he was 20 years old to buy his firs race car: the beginning of the legend" / "Enzo Ferrari w wieku 20 lat sprzedał swój dom i kupił pierwszy wyścigowy samochód: tak zaczęła się legenda marki").

Na miejscu jest całe muzeum. Wlot kilkanaśnie jurków.

Wiem, że też byście pojeździli...


Dalej w stronę centrum Modeny:


W drodze powrotnej do Bolonii zwierzaki pod przykryciem. Te to się mają dobrze:

Na wlotowym rondzie do Bolonii wbił mi się klin do głowy. Kto to wymyślił?

A to już poniedziałek o świcie. Ryanair wzbija się w powietrze.



(Tepanje)

  • DST 13.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 19.50km/h
  • Sprzęt Superior
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 kwietnia 2013 | dodano: 17.04.2013

Przyszła myśl wozić ze sobą rower na naczepie dużego mobila. Żałuję, że tak późno. Odkurzyłem starego superiora i poszarpałem niewiele z bratem po nocnej jeździe w okolicach Tepanje na Słowenii. Tytuł w nawiasach - tak będę rozdzielał jeżdzenie przy okazji podróżowania po Europie (nie z domu a przy okazji pracy). Trasa typowo turystyczna. Słowenia to piękny kraj. Mam ogromne wrażenie, że kopiują wszystko od Austriaków. Będzie tego więcej bo pauzy trzeba robić a wychodzą akurat na Słwenii. Tymczasem trasa i kilka fotek.








Karvina, Havirov

  • DST 58.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 kwietnia 2013 | dodano: 11.04.2013

W tygodniu trudno wygospodarować czas na dłuższe kręcenie. Po obowiązkach wyskoczyłem późnym wieczorem pokręcić conieco po okolicy. Krótki strzał "przed siebie". Karvina i kopalnie węgla kamiennego. Swego czasu do kilku z nich woziłem części do maszyn górniczych z Tychów. Dodatkowo wpadłem pod kościół Św. Piotra z Alkantry. Ten właśnie słynny obiekt sakralny (znany jako "czeska piza") w ciągu kilkudziesięciu lat, z racji swego położenia obniżył poziom swego posadowienia o 37 m (trzydzieści siedem metrów) wychylając się jednocześnie od pionu o prawie 7 stopni. Swoją drogą ciekawy temat na dobrą magisterkę z zakresu osiadań mierzonych przez geodetów. Powrót przez Havirov jedenastką do domu. Pomimo watru fajnie się jechało.

Wokół Karviny można napotakć na kopalnie: CSM Jih, CSM Sever, Dul Darkov, CSM Armada, CSM Lazy + mniejsze jednostki należące do tych kopalni. Jak widać u Czechów jakoś się opłaca. Po polskiej stronie KWK Morcinek "wywinął kopyta". Taka ta nasza polska rzeczywistość.
Widok spod kopalni Armada w stronę Darkova:

Słynny kościół św. Piotra z Alkantry. Ja stoję prosto a ten leci w prawo...

Tutaj to co było kiedyś względem tego co jest teraz. Bynajmniej to nie jest żart:

W stronę Ostravy w Orlovej Dul Lazy:

W Havirovie trochę się uśmiałem. Nie wiem czy to wynik oszczędności czy też wygody ale knedle ze straży miejskiej wymyślili mobilną przyczepę kempingową naszprycowaną kamerami. Stoi sobie tak oto w centrum. Wielkie oko brata patrzy (zaznaczone żółtymi kółkami):

A to 20 metrów obok:


Weekend we Włoszech. Może wezmę dwa koła ze sobą i pojeżdżę po Bolonii...