Sierpień, 2014
Dystans całkowity: | 972.00 km (w terenie 183.00 km; 18.83%) |
Czas w ruchu: | 51:36 |
Średnia prędkość: | 18.84 km/h |
Suma podjazdów: | 14119 m |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 88.36 km i 4h 41m |
Więcej statystyk |
Beskid Żywiecki - Rachowiec-Wlk Rycerzowa
-
DST
177.00km
-
Teren
45.00km
-
Czas
10:23
-
VAVG
17.05km/h
-
Podjazdy
3108m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Beskid Żywiecki po raz czwarty. Niesamowite, kultowe, dzikie klimaty tych wspaniałych gór! Wypasiona ekipa 10 osób: ja, dwa Jakuby, Marzena, Grzegorz, dwa Rafały, Arek, Konrad, Kazik (kolejność przypadkowa). Z Cieszyna do Rajczy na zbiórkę tradycyjnie rowerem. Jazda jak to po asfalcie - bez większej euforii ale przyjemnie z miodnymi widokami spod Ochodzitej na Laliki i Rajczę we mgłach. W tle Tatry. Na podziwianiu widoków ktoś mnie z tyłu strąbił :). Okazało się, że to Rafał i Kazik w samochodzie w drodze do Rajczy. Stanęli na chwilę i pooglądaliśmy razem. Warto było wstawać o 4 rano. Na poniższej pierwszej focie po prawej Rachowiec (z widoczną trasą narciarską). Tam jedziemy.
Po zbiórce w Rajczy asfaltami do Soli. Z Soli czerwonym na Rachowiec. Od tego dojazdowego asfaltu z Cieszyna coś mi się mózg zbyt mocno zlansował. Szlak w 100% wyjezdny a ja co chwilę rozczarowywałem siebie samego licznymi podpórkami...
Piękne widoki ze szlaku!
Widok z Rachowca na Ochodzitą. Pod nią robiłem poranne zdjęcia (pierwsze we wpisie).
Z Rachowca czerwonym na Wielką Raczę. Dwa Jakuby z Konradem mieli być przed nami (dojeżdżali do Zwadronia pociągiem i według zasięganych informacji od turystów mieliśmy do nich kilkanaście minut straty) a okazało się, że nas gonili. Twierdzące odpowiedzi piechurów na pytania "Czy mieli takie same koszulki (ze wskazaniem na swoją z bbRiderZ)?" zdawały się być wiarygodne. Guzik!
Kikula z poprzedzającym ją kilkusetmetrowym wypychem. Uhhh!
Hopki, hopeczki ... :).
Singielki... Bajer!!! Czerwony jest super. Jechałem nim kiedyś ale w drugą stronę.
Wielka Racza.
Po zderzeniu się z trójką pościgowców na Wielkiej Raczy chwila na widoczki. Mała Fatra jak na dłoni. Tak jak i inne górki. Beskid Mały, Śląski... Oprócz widoków na góry, dwa Jakuby zachwycały się zagranicznymi, dwoma sarenkami w oczojebnych, kolorowych leginsach. Dziwne takie... jakby upośledzone... ;).
Mała Fatra.
W stronę Przegibka/Wielkiej Rycerzowej podobnie jak całkiem niedawno, tylko nieco bardziej sucho a i tak mokro :P. Polana na tle Małej Fatry. Karel dojeżdża do ekipy.
Po przebojach z "siostrą" posądzającą mnie o robienie bobków na polanie ruszyliśmy dalej... Pomimo tego, że jechałem tam całkiem niedawno, przyjemność z jazdy nie mniejsza. Mnóstwo, ale to naprawdę mnóstwo korzeni i technicznych fragmentów. Klasyk! Karel i Grzegorz w akcji.
Rafał brusi na specu :). Pozytywnie zakręcony chłopak. Miło było mi go poznać całkiem niedawno!
Na Przegibku mały popas. Zupy i bułki na pochylonym stole. Podkładanie rękawiczek i inne cudne rzeczy :). Park maszyn :).
Z Przegibka pod Rycerzową. Ze względu na konieczny wypych objechaliśmy boczkiem pod bacówkę.
5zł :)
Wielka Rycerzowa
Arek, Konrad, Rafał na tle Babiej...
Mała Rycerzowa
Pod bacówką. Pełny, uchichany skład :).
Spod Rycerzowej czerwonym do Rajczy. Super!
W Rajczy pożegnanie. Pojechałem przez Laliki do domu. W Lalikach postałem 40min bo dopadł mnie deszcz. I tak musiałem coś przekąsić, bo nie było z czego kręcić. Z Lalików do Cieszyna już po mokrym asfalcie.
Widok spod Ochodzitej na czeskie górki. Kozubowa, Javorovy i inne...
Kazik postarał się jak zwykle o film! Warto pooglądać. Fajna produkcja :).
Teraz mam niewielki wysyp rowerów. W Kellysie padło dolne łożysko sterów (całkiem niedawno serwisowane - zgniło od syfu). Naprawiłem. W Meridzie po tripie luz na tylnym kole na konusach. Z czasem ostatnio kiepsko :(. Rower (a właściwie trzy rowery) pucowałem po tygodniu po ciemku. Zaraz po tej rozrywce tylna piasta w Meridzie do roboty... Takie tam późno-wieczorne piątkowe posiedzenie zaraz po powrocie z Włoch. Dzieki wszystkim za tripa!
Dane z navime przekłamane i nieprawdziwe (czas trwania, data). GPS inicjalizował mi się przy oknie (po ostatnim, włoskim bieganiu) i zapisał 1 punkt śladu po 23 w sobotę :). Stąd te prawie 21h trwania.
Koziniec
-
DST
47.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:29
-
VAVG
18.93km/h
-
Podjazdy
652m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedzielny wycieczkowy trip z Ludziem na Koziniec. Do południa padało. Po południu też, pogoda niepewna... Planowałem w końcu asfaltem na Javorovy ale pod wieczór było zbyt mało czasu i wyszedł Koziniec.
Z Kozińca w stronę Tyry szutrówami...
Z Tyry do domu między ślimaczkami ;). "fuuuuujjjjj..."... :D
Górki - Cieszyn
-
DST
24.00km
-
Czas
00:58
-
VAVG
24.83km/h
-
Podjazdy
205m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda porzyżowała mi plany jeżdżenia do Górek na rowerze. Powrót w środę.
Harbutowice.
W Ogrodzonej jakiś czas temu sfrezowali te ogromne garbo - koleiny.
Cieszyn - Górki
-
DST
27.00km
-
Czas
01:10
-
VAVG
23.14km/h
-
Podjazdy
211m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dojazdowo do roboty. Po ciemku. Dane kilometrowo - czasowe zapisałem, śladu już nie. Zapomniałem.
Cieszyn-Dzięgielów-Cisownica-Ustroń-Nierodzim-Górki. Kręcenie takie sobie. Nogi trochę zaruściałe po Beskidzie Żywieckim.
Światła na wiślance w Ustroniu :).
Beskid Żywiecki - Mędralowa
-
DST
204.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
10:36
-
VAVG
19.25km/h
-
Podjazdy
2986m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trzeci w tym roku wypad w Beskid Żywiecki. Absolutnie rewelacyjny, na pewno nie gorszy niż dwa poprzednie. Grzegorz ma opanowane tamte rejony do bólu więc można jeździć bez mapy :). Na facebooku zgłosiło się 6 osób a w rzeczywistości zjechało się 11 bikerów! W Jeleśni przeżyłem istny szok w związku z taką sytuacją. Zbiórka właśnie w Jeleśni o 8mej rano. Dotarłem boczkiem do Bielska a potem ciorałem już główną drogą (ruch w niedzielę rano był niewielki).
Kozakowice. Powoli wstaje nowy dzień... Równica.
Soła w Żywcu.
A oto cały zakręcony skład. Beze mnie (po drugiej stronie aparatu).
W gupie, całą szerokością pasa do Korbielowa :)... (fot. Maciek).
W Korbielowie wlot na żółty w stronę Głuchaczek. Coś niesamowitego. Szlak rewelacyjny. Miejscami wymagający ale super!!! Początki po łące i w lesie :).
Jadę i ja :). (fot. Maciek)
Reszta ogonka.
Kazik i Rafał napierają.
Pierwszy lepszy zjazd, prosty technicznie bez kamerdolni... 2 kapcie, w tym jeden na bezdętce więc samo się zakleiło...
Maciek i Jakubiszon.
Grzegorz na tle Babiej Góry.
No i rodzynek ;).
Jedziemy dalej w stronę Głuchaczek szlakiem granicznym w świetnych humorach.
Głuchaczki.
Mijamy Guchaczki wężykiem.
Dalej próba godnego podjazdu. Konrad wygrzmiocił na górę. Ja, Kuba i Maciek zdefektowaliśmy z powodu braku przyczepności. Był potencjał siłowy, brakło techniki. Objechały mi dwa koła naraz.
Pilsko.
Marzena z Maćkiem zaczęli oczywiście akcje z tytułu: Jak mnie złapiesz to wezmę cię w krzaki... ;). Patyk do obrony nie pomógł :).
Z powyższego miejsca postojowego lekko w dół singlem na stronę słowacką i w górę mega wypasionym, singlowym podjazdem!
Słupek Mędralowej. To najbardziej na północ wysunięty punkt Słowacji.
A na Mędralowej fajne widoki :).
Kompletna ekipa!
Dalej sznureczkiem w stronę Jałowca.
Po extra wypasionym zjeździe. Miodzio z korzeniami! Potem kamienie jak na zdjęciu.
Na Jałowiec ostatecznie nie dotarliśmy, choć patrząc teraz na mapę nie wiem dlaczego tak się stało...
Podjazd pod Suchy Groń (Czerniawa Sucha).
Widok z góry. Na środku Babia Góra, po prawej Pilsko.
Marzena na tle Jałowca.
No i tradycyjny reset mUzgu.
Zjazd w dół do Koszarawy, przez Przyborów w stronę Jeleśni. Po drodze zakupy i pieczenie kiełbasy na (jak to nazwał Arek) "urokliwej" wyspie na rzece. Daleko tam było do uroku tejże no ale wyspa jako - tako była :D.
W Jeleśni chwila rozmyśleń jak wracać (miałem dwie samochodowe opcje do wyboru) ale ostatecznie poszedłem z Grześkiem, Marzeną, Arkiem i Jakubiszonem na piwo. Z tym ostatnim pojechałem dalej przez Sopotnię Małą (znowu wspomnienie praktyk geodezyjnych) i Juszczynę do Węgierskiej Górki. Tam się rozdzieliliśmy. Kuba pojechał na Bielsko a ja w stronę Traktu Cesarskiego.
Węgierska Górka. Po prawej Hala Rysianka i Lipowska. Na środku Romanka i między pagórkami przełęcz Pawlusia.
Chwilę po zrobieniu tego zdjęcia parka obok mnie... "Widzisz, chłopak jedzie z gór. Popatrz jaki ma ubłocony rower i jak czyści łańcuch". No tak, smarowałem, bo piski były nie do zniesienia :).
Z Węgierskiej Górki przez Kamesznicę i asfaltowy podjazd na Przełęcz Koniakowską. Ostatnie kilkaset metrów daje w d**e!!!
Z przełęczy nigdzie indziej jak na Ochodzitą... Widać było Rozsutce na Małej Fatrze.
Tyniok i Barania Góra.
Zjazd w dół do doliny Olzy i przez Bukowiec, Jabłonków do domu.
:)))))))) <- tak mogę skomentować ten wypad. Miazga jak zawsze i to w extra grupie! A mogło być nas znacznie więcej! Dzięki za wspólne kręcenie!!!
Filipka
-
DST
67.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:52
-
VAVG
17.33km/h
-
Podjazdy
1050m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątkowy trip z Ludziem po przyjeździe do Cieszyna z Górek. Planowałem Javorovy asfaltem, potem zmieniłem na Kałużny od Tyry szutrówą i dalej terenem w stronę Javorovego. Po drodze plany się jeszcze pozmieniały, bo w paśmie Javorovego mocno padało. Pokropiło nam w Trzyńcu, małe przeczekanie większego deszczu i obranie innego kierunku - na Filipkę od Hradka.
Jest podjazd :).
Ostry (po prawej), Kozubova (po lewej)... a jeszcze bardziej po lewej widać jak leje.
Z Filipki w dół do doliny, przelot szutrowym trawersem w stronę Trzyńca i do domu przez Leszną. Ludź pełen mocy świetniej już daje radę :).
Górki - Cieszyn
-
DST
25.00km
-
Czas
00:56
-
VAVG
26.79km/h
-
Podjazdy
192m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powrót do domu z Górek Małych po nocce.
Dojazdowo: Cieszyn-Góki
-
DST
26.00km
-
Czas
01:01
-
VAVG
25.57km/h
-
Podjazdy
220m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Robię ostatnio nocki Czeladź - Żylina (dużym autem). Zamiast dojeżdżać samochodem to przy dobrej pogodzie ruszyłem rower.
Czeskie górki z małą spiną
-
DST
79.00km
-
Teren
43.00km
-
Czas
04:38
-
VAVG
17.05km/h
-
Podjazdy
1942m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Weekend prawie wyjęty z kalendarza z powodu obowiązkowego, okresowego kursu i badań. Wróciłem w niedzielę po południu i wyskoczyłem na rower. W okolicy obawiałem się zapowiadanych burz więc gdzie nie pojechać jak w najbliższe góry. Do Rzeki, żółtym pod Ropićkę, dalej szutrami pod Praszywą, zjazd w dół, wyjazd żółtym na Praszywą i czerwonym w stronę Javorovego po klasyku. Za Sindelną zjazd miodnym singlem (z jedną glebą - "przytuleniem" się do zbocza) do Gutskiego Siodła. Z siodła zielonym pod Javorovy. Z górnego Gutskiego Siodła pod Małym Javorovym w dół niebieskim do szutrówy, na wschód i podjazd na Mały Javorovy. zielonym obok wyciągu. Z Małego Javorovego zjazd zielonym (tym co podjeżdżałem), na szutrówę w stronę Gutów, lekko do góry i singlem do Gutów. Przez Niebory do Cieszyna. Fot nie było za dużo. Poza tym z komórki więc nic specjalnego. Oklepane tereny. Na szlakach sporo wilgoci, grząsko. Dolało dzień wcześniej.
Żółty na Praszywą. Tutaj już spokojnie luźno do góry. Wcześniej trochę stromiej.
Singlowy odcinek z Kotarza na Ropiczkę.
Fajne widoki na Łysą Górę.
Mały Javorovy i Kofola za 25kc. Jedna z najtańszych w okolicznych górach.
Mała Fatra - Velka Luka, Mincol
-
DST
220.00km
-
Teren
50.00km
-
Czas
11:09
-
VAVG
19.73km/h
-
Podjazdy
2557m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Drugi i zdaje się ostatni wypad w tym roku na Małą Fatrę. Rowerem z Cieszyna do Żyliny. Wyjazd koło 5. Tam zbiórka z Markiem i Kazikiem. Przez Streczno (Zamek)...
...szutrówami...
...na siodło Rakytie...
potem na przełęcz Javorina i na Martinske Hole szutrówami z przewodnictwem pewnego Słowaka (w ciemnym stroju poniżej)...
...którego napotkaliśmy po drodze. 46 lat, od 5 lat uprawia MTB i 3x w tygodniu robi 50km po górach. Było to widać. Dobry agent na fajnym rowerku. Sporo z nim pogadałem. Poza tym świetne widoki po drodze na pasmo Małej Fatry, gdzie byłem 13.07.14.
Z Martinske Hole, po jedzeniu...
... na Velką Lukę, jak w zeszłym roku...
Z Velkej Luki czerwonym na Mincol. Conieco z buta ale perfekcyjnie i miejscami nieco rąbankowo wśród kosodrzewiny.
Wokół krążyła burza. Nam jedynie pokropiło. Nad Martinem ulewa.
Po szlaku... rewelacja :).
Mincol.
Tam na prosto jedziemy w stronę przełęczy Javorina.
I w tym momencie przyszedł czas na "gwóźdź tripu". Dalszy szlak czerwony to istna rozkosz z jazdy. Heble się grzały, single, nawroty, masa technicznych fragmentów. Szok! Będzie wkrótce na filmie.
Zjazd w dół i koniec moich tylnych klocków. Jakoś dojechałem do Cieszyna. Żyletki. Extra wypad. Mała Fatra jest miodna :).