Czerwiec, 2015
Dystans całkowity: | 747.00 km (w terenie 350.00 km; 46.85%) |
Czas w ruchu: | 46:39 |
Średnia prędkość: | 16.01 km/h |
Suma podjazdów: | 16862 m |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 93.38 km i 5h 49m |
Więcej statystyk |
praca i okolica
-
DST
37.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:23
-
VAVG
26.75km/h
-
Podjazdy
82m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy we wtorek. Potem po okolicy. Jedna fotka. Znowu bajora (tym razem koło elektrowni) i kontynuacja płaskości...
Zmiana lokalizacji: Turawa.
-
DST
82.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:17
-
VAVG
24.97km/h
-
Podjazdy
117m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po tygodniu pracy w nowym miejscu bez rowera przywiozłem czarną strzałę aby pociorać coś po opolskiem. Jest tu strasznie płasko. Tak płasko, że aż boli. Kompletnie nic do podjechania w najbliższej okolicy. Nie liczę góry Św. Anny. Rozpacz do potęgi entej. Pozostaje zwyczajnie kręcić pedałami skutecznie katując blat i najmniejsze koronki w kasecie. Zamiast górek mnóstwo lasów a w nich pełno ścieżek i dróg rowerowych. Nawet sporo rowerzystów. Do pracy dojeżdżam rowerem. Mam 14km w jedną stronę. Tak więc zmiana roboty dała możliwość regularnej jazdy, czego do tej pory strasznie mi brakowało. W ogóle nie miałem na to okazji. Po robocie pojechałem objechać jezioro Turawskie. Wracać tą samą dorgą do mieszkania było zbyt prosto.
Mnóstwo takich leśnych ścieżek © Marek87
Na semi slickach 1,75" bez problemu można śmigać.
Jezioro Turawskie © Marek87
Wałami © Marek87
Jezioro Turawskie. Z tego miejsca wylot dalszego biegu Małej Panwii © Marek87
Niemcownia w pełni © Marek87
82km i 117 metrów w pionie. Bez komentarza! Taką jazdą nie zrobię 100km w pionie w roku...
Syte, czesko-polskie eMTeBe!
-
DST
92.00km
-
Teren
45.00km
-
Czas
05:48
-
VAVG
15.86km/h
-
Podjazdy
2650m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zmieniłem pracę. Przez 9 lat siedziałem w jednym bagnie i zdeterminowałem się na coś innego. Coś, co będzie ciekawsze i spełni mnie zawodowo. Mowa o wyuczonej geodezji. Znalazłem zatrudnienie w firmie spod Krakowa co zwie się Geodimex S.A. Co robię? W czym pomagam? Odsyłam do strony geodimex.pl -> energetyka i przemysł. W skrócie: geodezyjna obsługa jednej z największych inwestycji w Polsce - budowa bloku energetycznego w Elektrowni Opole - dwie chłodnie kominowe. Kontrola betonowania płaszcza, zbrojenie, szalunki, tyczenia - mnóstwo rzeczy. Co prawda okropny ze mnie żółtodziób ale generalnie jestem pod wrażeniem i szybko się uczę. Praca związana była ze zmianą miejsca zamieszkania. Po tygodniu roboty wpadłem do Cieszyna po rower, żeby wypełnić czas poza pracą. Jak już wpadłem do Cieszyna to wyskoczyłem w górki na Meridzie.
Kontrola odkrytego niedawno singla spod Javorovego do Gutów. 2x.
Wjazd w dziki singiel © Marek87
Singiel jest techniczny, miejscami krzaczasty a kończy się perfekcyjnymi agrafkami. Poezja.
Za trzecim razem już na górę zielonym szlakiem. Bajer.Stawiam go na równi z siglowym podjazdem od Gutów. Wszystko w siodle.
Zielony na Javorovy - płaska końcówka © Marek87
Z Javorovego jakże by inaczej jak nie agrafkami. Bardzo je ostatnio polubiłem... ;). Jest super! Cały szlak zielony w dół do Tyry to absolutna karkołomna wyrąbista rozkosz wypełniona mnóstwem adrenaliny i radochy. Chociaż agrafki z Velkego Javornika na Drtiću były trudniejsze...
Agrafki z Javorovego © Marek87
Singlowe detale ;) © Marek87
Z Tyry do Jabłonkowa i niebieskim na Bagieniec.
Bahenec © Marek87
Z Bagieńca pod Stożek aby jak najprędzej wbić na czerwony.
Czerwony na Stożek © Marek87
Mój szczytowy numer jeden! © Marek87
Stożek schronisko © Marek87
Ze Stożka klasycznie przez Soszów, pod Czantorią i zjazd do Trzyńca po singlach. To była dobrze spedalona sobota. Masa wszystkiego co najlepsze w górach na rowerze!
Koprivnicky Drtić 2015
-
DST
126.00km
-
Teren
90.00km
-
Czas
08:04
-
VAVG
15.62km/h
-
Podjazdy
3650m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znowu to samo - czeska impreza jak się patrzy w najdłuższe dni w przeciągu roku. Koprivnicky Drtić. Zapisy na tą górską wyrypkę trwały... 12 godzin. 950 uczestników wyczerpało limit startowy w jedną noc (pół biedy, że zgłoszenie "zleciłem" Andrzejowi, bo byłem akurat nieosiągalny). W zeszłym roku i 2 lata temu wpisanie się na listę możliwe było przez odpowiednio 3 dni, 5 tygodni ;). Strach pomyśleć co będzie za rok. Tegoroczna trasa była nowa. Pewne przecieki widziałem już na tripie w Javorviki - świeżo namalowane znaki na drzewach. To nie była pomyłka i powtórzyłem część tamtej trasy ale tym razem z numerkiem na kierownicy.
Start o 07:30! bbRiderZ w pierwszej linii (po prawej): Ja, Paweł, Tomek i Damian + Patryk © Marek87
Obawy z doświadczeń zeszłotygodniowych trwały do około 15stego kilometra. Pierwszy podjazd na Janikowskie siodło przypominał mi w nogach tą niemoc, która dopadła mnie w Wiśle. Potem się rozkręciłem i było ok. Zaraz na początku trójka towarzyszy z BB pocisnęła do przodu i straciłem chłopaków z oczu...
Bufet ze złocistym ;) © Marek87
... ale kilka łyków piwa (na pół z Patrykiem) nie mogłem sobie odpuścić ;). Czesi to mają wodę a nie piwo :). Bufet był przed pierwszym poważniejszym podjazdem na Pustevny. Szutrówami wyjechaliśmy na górę, pieczątka na pierwszym punkcie kontrolnym, szybki banan i dalej, bo szkoda stygnąć. Po 20 minutach terenowo - asfaltowej jazdy w niezłej czesko-polskiej grupie drugi punkt - Chata Martinak - trasa odwrotnie niż w zeszłym roku. Potem nastała terenowa rozkosz do Chaty Sukennicka z trzecim punktem kontrolnym. Jadący ze mną Patryk zaczął nieco odpuszczać więc postanowiłem jechać swoim tempem. Taka okoliczność była wcześniej nieuzgodniona werbalnie ale doskonale zrozumiana dla nas obojga - to jest raz w roku i każdy jedzie to co może.
Mój niezawodny towarzysz. A raczej towarzyszka ;) © Marek87
Z Bumbalki czerwonym przez Przełęcz Makowską, Lemeśną i siodło pod Hrićovcom do chaty Kasarna (4ty punkt). Dalej w stronę Stratenca, lekko w dół i wypasiony zielony (z początku singlowy a potem interwałowy) do Velkych Karlovic. Z tej położonej w dolinie wioski bardzo ambitny żółty na Cartak (Solan) - 5ty punkt. Początek stromo asfaltem, potem jeszcze stromiej w terenie. Z Ćartaka fajnym zielonym i niebieskim na Hazovske Dily. Tam 6ta pieczątka i zjazd do Rożnova pod Radhostem. Z tej mieściny ambitnie zielonym w górę na Velky Javornik z końcowym zaciskaniem zębów na czerwonym w niezłym terenie. A z Wielkiego Javornika... o Boże. Zielone (przeciasne) agrafki w dół zakończone single trackiem do Frensztatu pod Radhoszczem wybiły mi korki w mózgu! Jeden przelot przez kierownicę ale i tak było warto! Tam dojechałem Tomka. Paweł z Damianem na fullach pocisnęli w dół. Do mety dojechałem zaraz za Tomkiem, który zapomniał zaliczyć ostatni tajny punkt kontrolny. Ale mu uznali, bo poświadczyłem, że jechał przecież ze mną (choć mi odjechał pod ostatnią górkę) ;). Jeśli twierdził, że ma bombę i mroczki przed oczami to ja mogłem widzieć już tylko trumnę...
Meta ;) © Marek87
Część z bbRiderZ na mecie © Marek87
Było błotko ;) © Marek87
Na mecie o 16:40. 2,5h wolniej niż pierwszy uczestnik (dojazdowa lista i nasza czwórka przy 16-19 numerku). 126km niezłej trasy i 3650 w pionie. Pogoda dopisała, choć Ci którzy przyjechali około 18 byli już przemoczeni. Ci co później... skarżyli się na gradobicia, przenikliwy chłód, rzeki błota na szlakach... Dla mnie te informacje to abstrakcja! Wiedziałem, że głosili pod wieczór załamanie pogody ale to co widziałem na fotkach - nie do pojęcia. Dlatego tym bardziej ogromne graty dla tych którzy podołali tej złośliwości losu i przetrwali tą anomalię pogodową. Impreza na 102! Było po prostu zajebiście towarzysko-przygodowo-adrenalinowo-wyrypowo! To se mi libi! ;-).
Stan przedzawałowy... BM Wisła.
-
DST
66.00km
-
Teren
35.00km
-
Czas
04:12
-
VAVG
15.71km/h
-
Podjazdy
2135m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak w zeszłym roku tak i w tym. Objazd trasy bikemaratonu w Wiśle w dniu imprezy. Taka sobie spontaniczna przejażdżka po trasie z zawodnikami. Dojazd do Wisły, pogawędka ze startującym Tomkiem. Pełne bidony, żarcie w kieszonkach. Wtrąciłem się w tłum gdzieś w czwartym sektorze.
Przed startem z Radkiem (synem Tomka) © Marek87
Pogoda upalna, kręcenie jakieś takie śmieszne. Bez zapału. Trasa niespecjalnie ciekawa i durnowata. Żółty na Trzy Kopce, pod Orłową, potem prosta szutrówa w dół do Leśnicy. Cholera. Szukam na maratonie nowych szlaków a nie takich (za przeproszeniem) dupiatych zjazdów na którym można puścić heble i się zabić jadąc prosto w dół po szerokiej drodze! Jedynie zjazd ze Starego Gronia do Leśnicy dostarczył nieco wrażeń. Poza tym poro pchania na szerokich drogach w górę. Typowa, kurde siłówka! Konia z rzędem temu który wszystko podjechał. Końcówka fajna technicznie...
Na zjeździe © Marek87
Nie dane mi było jej całej przejechać. Kilkaset metrów przed szczytem ostatniego podjazdu pod Tokarnię (3-4km do mety) zakręciło mi się w głowie i kompletnie mnie odcięło. Nie potrafiłem ustać na nogach. Piłem dużo. Najwidoczniej organizm zbuntował się przy takim wysiłku i przy tych tropikalnych warunkach. Czegoś zabrakło i zaświeciła się czerwona lampka... Skończyłem tak jak widać poniżej... Tutaj pewnie nikt tego nie przeczyta ale podziękowania dla ekipy medycznej...
Nearly dead © Marek87
Całkiem dobrze zapowiadająca się prognoza na Drtić (w następnym tygodniu)... W niedzielę jak i do połowy tygodnia samopoczucie fatalne. Słaby, bez ochoty na nic... Szkoda gadać...
Ekipowo-singlowo - Javorovy, Ostry
-
DST
100.00km
-
Teren
25.00km
-
Czas
07:16
-
VAVG
13.76km/h
-
Podjazdy
2540m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po Beskidzie Żywieckim wypad z bielską ekipą w czeskie górki. Na 2 tygodnie przed Drticem wymyśliłem ambitne 3100 w pionie po Javorovym, Kotażu, Ropicy - maratonowe góra - dół - góra - dół. Na wypad przygalopował również (ku mojemu zdziwieniu) Qń czyli Arek Z. Trochę zbyt wysoka temperatura pokrzyżowała plany i nie wyrobilibyśmy z pierwotnymi założeniami. Ale i tak było fajnie ;).
Leszna. Ekipa © Marek87
Krótki miodny czerwony pod Małą czantorią i na Javorovy jednym z najciekawszych wariantów.
Singlowo na Javorovy © Marek87
Podjazdowo na Javorovy © Marek87
Na Javorovym spotkanie z Igorem i innymi znajomkami. Kupa ludzi się zjechała ;). Z Javorovego w dół do Tyry zielonymi agrafkami (towarzysze lawirując na ciasnych zakrętach szczęśliwie zjechali na sam dół). Rozkosz MTB!!!!!!
Z Tyry na Ostry tym razem wygodną szutrówą. Potem pod Kałużny, do chaty Kamenity. Z chaty Kamenity przelot pod Kozubovą i zjazd do Kosarzysk.
Standard pod Kałużnym © Marek87
Z Kosarzysk na siodło pod Ostrym, ponownie do chaty na Ostry i dalej nowoodkrytymi singlami w dół przez Kozniec do Karpentnej. Patryk jak i inni byli zachwyceni :). Ja też. Armageddon w szybkim, singlowym wydaniu z gigantycznym rogalem na twarzy.
Szybki singielek z Ostrego © Marek87
Fajne kręconko po B. Żywieckim. Niezawodna ekipa. Tempo spokojne, choć noga chciała pedalić.
Obłędny Beskid Żywiecki!
-
DST
166.00km
-
Teren
50.00km
-
Czas
10:22
-
VAVG
16.01km/h
-
Podjazdy
3154m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Toż to była przygoda! W piątek (pracowałem) telefon wieczorem do Karela w celu potwierdzenia wypadu w Beskid Żywiecki. Zbiórka koło 9 w Milówce. Wyburzyłem z domu wcześniej i objechałem Baranią (przez Karolówkę) odkrywając piękny, wyborny, ostry w końcówce singiel na zielonym spod Baraniej do Kamesznicy. Ponowny, szeroki rogal na twarzy! Coś pięknego z nutką adrenaliny.
Z Milówki ostro na dziko do góry na Prusów, dalej na Boraczą w kierunku przeciwnym do ścieżki II etapu MTB Trophy na Rysiankę (odbył się dzień wcześniej). Z Boraczej nieco boczkiem czarnym w dół (po korzonkach), potem rewelacyjnymi widokowo trawersami na Halę Pawlusią (z końcowym bardzo technicznym zielonym z około trzystumetrowym, ostrym wypychem). Dalej na Rysiankę, w dół boskim niebieskim w stronę Złatnej, w górę wymagającym żółtym przez Radykalny Wierch i z Lipowskiej najpierw zielonym (korzenna rozkosz ;) ) do Boraczej a potem średniawym szutrowym niebieskim szlakiem do Rajczy. Jazda w niewielkiej obszarowo okolicy ale ile radości! Zresztą... poczytajcie u Karela. Ja tego nie opiszę tak samo... ;). CZYTAĆ BO WARTO!
Mnie pozostało zamieścić kilka końcowych fotek, bo aparat nie zapisywał zdjęć na karcie. Mówi się trudno...
Kuba leje na to wszystko - pod Lipowską © Marek87
Jadą dwa Jakuby ;) © Marek87
Do skręcenia korby HTII wcale nie trza specjalnych narzędzi © Marek87
Karel na końcowej rąbance © Marek87
Powrót przez Ochodzitą i Koniaków i Czechy...
To był zdecydowanie jeden z najlepszych moich wypadów do tej pory. Dużo technicznego terenu. Sporo zabawy, radości, adrenaliny, przygody... Nie jestem w stanie opisać tu tego co czułem podczas pedalenia w tak wspaniałych okolicznościach!
Javorniky + Vsetińskie Vrchy
-
DST
78.00km
-
Teren
70.00km
-
Czas
06:17
-
VAVG
12.41km/h
-
Podjazdy
2534m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jedni jechali na Łysą po asfaltach (wahałem się) ale ostatecznie wybrałem bardziej mi bliską wersję terenową po górach w których jeszcze nie byłem. Marek zorganizował wypad w Javorniki i Vsetińskie Vrchy. Miałem jechać na rowerze ale ostatecznie dobrze się stało, że władowałem jednak rower do samochodu. Start z Bumbalki. Sporo ludzisk ;). Tempo spokojne
Niezła ekipa :) © Marek87
Objechane tereny były przyjemne, bez większej rąbanki. Szybkie zjazdy, szutry, leśne drogi. O wrażeniach widokowych nie wspomnę :).
Sporo rowerów :) © Marek87
Szlaki po Javornikach © Marek87
Ośrodek narciarski Solan we Vsetińskych Vrchach. Postój na małe conieco (wcześniej było już ich kilka).
Rumaki odpoczywają :) © Marek87
W drodze na Vysoką... W tle objechane wcześniej Javorniki.
Niezłe widoczki © Marek87
Gdzieś na szlaku po górach Vsetińskich © Marek87
Podjazd na Vysoką. Robiłem go dwa razy. Jest taki w sam raz. Super! Nie widać na zdjęciu ale trzeba mocno deptać. Im bliżej szczytu tym stromiej.
Podjazd pod Vysoką © Marek87
Zgrzany po drugim podjeździe.
Szczyt Vysokiej (najwyższy szczyt Vsetińskich Vrchów) © Marek87
Dobry wypad ze znikomą ilością asfaltu :). Dzięki ekipo!