Marek87 prowadzi tutaj blog rowerowy

Ropiczka, Moravka, Kotaż

  • DST 55.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 16.18km/h
  • Podjazdy 1251m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 listopada 2013 | dodano: 21.11.2013

Blisko 3 (trzy) tygodnie bez roweru zakrawało już o zbrodnię. Jak miałem wolne (choć było tego niewiele) to padało. Jak nie padało to lało. Ująć to można po czesku: do piczy! W międzyczasie zakupiłem drugiego, używanego dwukołowca celem zrobienia z niego szosy (Kellys Magic z 2009r). Kellys jest na vkach, z tandetnym widelcem Suntoura i ma 1000km za sobą. Włożę do niego wąskie opony i będzie jak znalazł na jeżdżenie po asfalcie (chociażby w gorszą pogodę). Jak to u mnie bywa zacząłem w nim grzebać i wygrzebałem wżery na konusach w przodzie (części zamówione). Poza tym ok, choć w tylnej piaście w łożyskach był mix smaru z wodą. Ale bez wżerów. Wyczyściłem, poskładałem i czeka na przednie koło. Wcale mnie to nie zdziwiło, że kilka rzeczy miał lepszych niż w mojej Meridzie. W końcu oczywistym jest, że im nowsze rowery tym gorszy osprzęt za większą kasę. Do Meridy włożyłem więc przednią przerzutkę SLXa (ma bezsprzecznie bardziej odporną konstrukcję na błoto niż Deore - a ta już była po przejściach - krzywa prowadnica) i manetki również SLX. Wydaje mi się, że mają lepszą kulturę pracy niż deore więc wylądowały na kierownicy.
W czwartek do południa kilka spraw na mieście. Wyjechałem po 12. Do Rzeki i w górę żółtym szlakiem w kierunku Ropiczki. Mokro i w górnej części sporo błota. Podjazd fajny, choć noga zaruściała. Kilka razy straciłem przyczepność i trochę przybutowałem. Poza tym krótki rękaw, bluza i kurtka to było zdecydowanie za dużo jak na blisko 10 stopni. Woda w chłodnicy mi się zagotowała... ;)

Czesi robią porządki w lesie to wszystkie szutrówy/drogi leśne zaczęły pływać.

Drzewo zwożą m.in. Marnymi Autami Niemieckimi. On ma na plecach bez zająknięcia 24t. Zjeźdżał 10-20km/h na niskim biegu i wysokich obrotach. Mądry szofer. Hamulce rzecz święta.

Drogi wokół chaty na Ropiczce w ogóle nie przypominały tych, które mam zawsze w pamięci.

Pod Wielkim Lipowym - 925m.n.p.m

Zjechałem w dół żółtym szlakiem do Moravki. Świetnie (również do podjazdu) ale na samym dole dosyć ostro. W górę w tym miejscu z buta obowiązkowo.
Natknąłem się na źródełko mniej więcej w połowie szlaku. Miejscówa bardzo klimatyczna. Nie widać na focie, ale sprawne oko fotografa i dobry sprzęt mógłby tu poczynić arcydzieło.

Z Moravki w górę niebieskim szlakiem.

Zjeżdżałem nim ostatnio. Podjazd cool, choć w jednym miejscu 300m stromo w górę. Może gdyby było sucho i przy kasecie 34T dałbym radę. Musiałem trochę podejść...
Po wypychu. Z tyłu Travny (1203 m.n.p.m).

Przed chatą Kotaż rzut okiem na Kralovną - Łysą Górę.

Z Kotaża niebieskim do Komornej (szedłem nim raz z buta do góry). Oj, fenomenalnie ale baaardzo technicznie z mnóstwem korzeni. Początek boski. W lesie nerwowo - mokro na korzeniach. Po wyjeździe z lasu nie było lepiej, bo oprócz korzeni i wąskiej ścieżki znalazła się poważna skarpa po prawej. 10 sek po tym jak pomyślałem co by mogło się stać gdybym poleciał na prawo - poleciałem. Przeważyło mnie na tych skurczybykach. Wypiąłem się z pedałów. Zleciałem niecałe 10m metrów w dół robiąc z 2 fikołki do tyłu. Przy jednym z nich odbiłem się kaskiem od gruntu. Jako, że byłem świadomy tego co się dzieje, rozłożyłem ręce i nogi i po chwili się zatrzymałem. Rower stanął 2 metry nade mną. Było nerwowo, ale absolutnie nic mi się nie stało. Kto tam szedł ten wie, że ściana tam jest niezła. Zjazd do Komornej i jeszcze trochę po asfaltowych górkach przez Velopoli i Horni Żukov. Trip z kategorii: wypucuj i nasmaruj napęd a wracaj przy całkowicie wyschniętnym i zasyfiałym łańcuchu. A więc obowiązkowa "zabawa" przy rowerze niedługo po powrocie do domu i można znowu jeździć... Nie cierpię patrzyć na upierniczony rower wołający "weź zrób coś ze mną".




komentarze
k4r3l
| 07:34 piątek, 22 listopada 2013 | linkuj Hehe, ten kellys mnie wozi do teraz, co prawda amor już wymieniony, koła i hample też, ale nie mogłem narzekać, kiedy kupowałem go nowego. Wówczas stosunek ceny do osprzętu był powalający ;)) Niezła przygodowa i momentami figurowa;) jazda górska, hehe. Dobrze, że wszystko ok!
piojazwa
| 06:23 piątek, 22 listopada 2013 | linkuj pozazdrościć terenów;)
błotsko było nie złe...:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa kuibe
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]