Zimowa eksploracja Javorovego
-
DST
78.00km
-
Teren
35.00km
-
Czas
05:22
-
VAVG
14.53km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
Podjazdy
1710m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
W sobotę wybrałem się "z buta" na Javorovy. Zaplanowany trip trochę się wydłużył i z 13km zrobiło się 20km. W czasie pieszej wędrówki było zdecydowanie więcej czasu na rozglądanie się wokół siebie niż podczas jazdy na dwóch kołach. Szliśmy niebieskim szlakiem od Gutów i i pewnym momencie, na wysokości dolnej stacji wyciągu orczykowego trasy czerwonej zobaczyłem gruntowo-błotnistą ścieżkę odchodzącą w bok, biegnącą równolegle do trawersu (kilka metrów niżej) na długości ok 20-30m. W dalszej części odchodziła ostro w dół po zakręcie. Pomyślałem, że trzeba to zbadać na rowerze. W dalszej części pieszej wycieczki zauważyłem również godną ścieżkę ze śladami rowerowymi ale po zachodniej stronie Javorovego niedaleko Gutskiego Siodła przy żółtym szlaku. W niedzielę planowana była kontrola Beskidu Małego czyli wypad do zamiejscowego oddzialłu bbRiderZ (Andrychów i okolice). Nie wypaliło z powodu pogody. Ruszyłem więc w niedzielną eksplorację celem zbadania zauważonych dzień wcześniej ścieżek. Wyjazd o 9. Przez Nebory do Gutów skąd niebieskim (tym bardziej zachodnim) szlakiem w stronę Gutskiego Siodła. Jechałem za ścieżką i szybko zboczyłem ze szlaku. Fajnie ale miejscami nie dałem rady. Trochę wąsko, nieco stromiej i w konsekwencji trochę z buta... Po prostu przegrałem z terenem. Wbiłem ponownie na niebieski, którego końcówka po zjeździe z trawersu już była super. W sam raz na młynku bez problemów. A tu początek początków, tuż za nieoczekiwanym zboczeniem z niebieskiego...
Przez Gutskie Siodło i w stronę niebieskiego (bardziej na wschód) szlaku po ośnieżonych szutrówach. Śnieg o charakterze rozkruszonego styropianu. Przyjemnie.
Na wysokości wspomnianej dolnej stacji wyciągu skręciłem w singiel. Oto jego początek:
Rozkosz z jazdy psuły co chwilę posotoje na fotki aby pokazać Wam co piszczy w tym singlu. A piszczy głośno!
Końcówka trochę szerzej ale na fajnym odlocie (pagórki czyli flow).
Tutaj może lepiej widać...
Ostatki...
Singiel kończy się... może ze 100m, 200m od źródełka. Okazuje się, że owy singiel to... stary niebieski szlak w stronę Javorovego (resztki szlaku widziałem na drzewie)! Od jakiegoś czasu zauważam, że Czesi zmieniają ciekawe pod względem rowerowym, techniczne szlaki na zwykłe szutrowe trawersy. Dla leniwych pieszych jest to wygodnie, bo nie tłuką się po kamieniach i korzeniach (choć na tym singlu jest ich stosunkowo niewiele). Ale bez przesady! Niech tam jeszcze asfalt wyleją... Stary szlak to wyraźna ścieżka biegnąca w lewo do góry (możliwa do podjechania ale mi trochę brakło). Całość wyjezdna. Końcowy zakręt w prawo stromy. Dziś było mokro i moja łysa opona objechała ale jak będzie sucho z wyraźnym klockiem na tyle to da radę.
Po wyjechaniu singla wbiłem na niebieski i nim na Javorovy.
Im wyżej tym więcej sniegu ale bez przesady. Wyjazd na właściwy szczyt z improwizacjami. Jakieś skoki w bok w dzikie ścieżki. Widać na śladzie... Na górze z 2-3cm "styropianu". Super.
Zjazd w stronę żółtego/Sindelni bardzo nerwowo. Przekroczenie bardzo cienkiej granicy zablokowania przedniego koła z łysą oponą było bardzo niebezpieczne. Czasem z asekuracją luźnej nogi (poza pedałem). Udało się. Wjechałem w żółty szlak. Sporo było na nim liści, które w połączeniu z luźnym "styropianem" tworzyły niezłą zadymkę wylatującą spod kół, Fantastyczne uczucie jazdy w czymś takim.
Zjazd żółtym miał być do Gutskiego Siodła ale kolejne kłopoty z przyczepnością zmieniły plany. Wbiłem w jakąś boczną drogę. Pełno jakichś dzikich leśnych ścieżek. Zjeżdżałem powoli w dół celem dotarcia do drugiego singla. Mijam jakąś chatkę, lekko w dół i widzę ślady po kilku przejazdach rowerem w poprzek drogi leśnej. Patrzę w prawo w dół - singiel, w lewo do góry - też singiel. No to bajka! Niestety baterie w aparacie padły a ja zapomniałem zabrać zapasowych... Pozostało focić starą, zarżniętą prawie na amen Nokią. Nie interesowała mnie dolna część tej ścieżki tylko gdzie się ona zaczyna. Coś tam podjechałem ale 90% prowadziłem do góry. Dolna część (fajnie wyprofilowane zakręty).
Trochę wyżej:
No cóż tu dodać...
Trasa jest wymagająca. Jest wąsko, miejscami stromo ale na pewno ciekawie! Dwie minuty po opuszczeniu początku tego singla (w stronę szczytu Javorovego) mijam trzech gości na rowerach enduro. Raczej amatorzy. To wszystko tłumaczy. W życiu bym tam nie zjechał na takim wyposażeniu mojego roweru (hamulce i przede wszystkim opony). Przyjdzie poczekać do wiosny i na Meridę, której widelec obecnie jest w serwisie.
Z Javorovego w stronę Małego Javorovego i niebieskim w dół. Trochę podjazdów i zjazdów (z rozbawianiem siostrzenic idących z buta na górę). Z Javorovego w stronę Kałużnego przypadaną śniegiem trasą biegową. Zjazd do Tyry i przez Trzyniec, Leszną, Kojkovice do Cieszyna. Świetnie było poznać dwa fantastyczne warianty zjazdowe. Trzeba poczekać do wiosny i zbadać wszysko w przyzwoitych warunkach. Na tripie sporo improwizacji i ślisko to też tempo słabe.
Fotki lepszej jakości tutaj (lepiej widać pierwszy z singli): Zdjęcia
komentarze