Mroźny, zimowy, czeski klasyk
-
DST
82.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:06
-
VAVG
16.08km/h
-
Temperatura
-8.0°C
-
Podjazdy
1497m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka zima (pod kątem rowerowym) to ja rozumiem. Nie dość, że
niedawno było wyjątkowo ciepło to teraz przyszły spore celsjuszowe minusy a
więc same plusy dla jazdy na rowerze. Brak ciapy, syfu, wilgoci…. W trakcie mojej
ostatniej zdrowotnej niedyspozycji (przeziębienie nabawione w deszczowych, chłodnych Włoszech) zamiast rowera było
conieco chodzenia po górach i lodowisko.
Ale przyszła Niedziela. -8 stopni na termometrze i słońce wraz ze znakomitą
porcją świeżego śniegu. Żal nie pokręcić na bicyklu przy takim głodzie jazdy! Dzień wcześniej, w sobotę wymyśliłem sobie Slavić od Moravki i w dół przez obydwie Łomne (Górną i
Dolną). Ruszyłem około 10 z zapasem m.in. 2l gorącej herbaty w dwóch termosach (w plecaku). Przez Ropice, Hnojnik do Ligotki po świetnych,
ośnieżonych, bocznych drogach.
Velopoli
Z Komornej przejazd również bocznymi, ośnieżonymi asfaltami pod
Praszywą (dogłębnie oklepany) do Moravki. Przez całą tą boczną drogę często unikałem
ubitego przez samochody śniegu na rzecz miękkiej, kilkucentymetrowej warstwy
świeżego puchu. Odlot!
Pod Praszywą:
Łysa Góra bardzo niewyraźna.
Z Moravki w stronę Visalajów również w znacznej mierze po ośnieżonych drogach.
Zbiornik na rzece Moravka:
Na rozjeździe w stronę Slavića krótkie nagranie. Część osób już widziała... takie tam farmazony :).
http://www.youtube.com/watch?v=YhRZcBGaSH0&list=HL...
W stronę Slavića bardzo wygodnie, niezbyt stromo, lecz bez potencjału z mrozem w dolinie -12 stopni. Resztki przeziębienia i potok z nosa...
Prawie na górze... Uhh :). Bajecznie!
Chata Slavić
Ja z Wielkim Połomem w tle...
Panorama...
A tu sprawca całego zamieszania...
Zakładany zjazd ze Slavića do Górnej Łomnej mi się nie widział. Że dalej asfaltem? Że po płaskim - a właściwie lekko z górki? Błe. Pojechałem w klasyk czyli na Kamenity, przez Kałużny na Ostry, powrót pod Szyndzielnię i na Javorovy. Bezsprzecznie idealny pomysł!
Przed chatą Kamenity, spod Kałużnego... widok na Kozubovą...
Mionśi Vrch, Velka Polana... z tyłu Wielki Połom...
Szlak w stronę Ostrego bardzo, bardzo fajny. W miarę przyczepnie, w świeżym puszku. Chata pod Ostrym...
Spod Ostrego powrót na rozwidlenie szlaków i dalej w stronę Sindelni. Tutaj jazda z mieszanymi uczuciami. Zmarznięta, przeorana przez leśników wyboista droga dała się mocno we znaki mojej głowie. Nie tyle psychicznie co z powodu ogromnego bólu. Każde większe "tąpnięcie" roweru na nierówności przypominało moje przeboje przy założonym (pierwszy raz na nogach) dzień wcześniej snowboardzie. Kilkanaśnie sezonów na nartach i zachciało mi się spróbowania parapetu. Ilości rąbnięć głową w śnieg nie da się policzyć na palcach dwóch rąk. Dobrze, że miałem kask, choć ten czasem jakby nie pomagał.
Z Sindelni już fajnie. Podjazd na Javorovy z jednym uślizgiem. Poza tym całość wyjechana. Szczyt (1031m n.p.m.).
W stronę Małego Javorovego w takim szpalerze...
Mały Javorovy, widok w stronę Praszywej. Po lewej szczyt Javorovego (dwa zdjęcia wyżej) na którym byłem 10 minut wcześniej.
Z Małego Javorovego niebieskim do Gutów i przez Nebory do Cieszyna. Na zjeździe dosyć konkretnie zmarzłem, ale -10 stopni i brak ruchu nie może dać innych efektów. Poza tym wyłożyłem się przy małej prędkości na skrzyżowaniu (sama szklanka) dobijając do reszty mój prawy nadgarstek (również po przejściach na snowboardzie).
Trip bardzo udany! Głowa trochę pocierpiała, ale wrażenia niesamowite. Oszronione i ośnieżone drzewa robiły niesamowity klimat. Nie mniejszy niż trzeszczący śnieg pod kołami! Temperatura średnia -8 stopni. Na Slaviću w słońcu 0. W dolinach -11, -12. Moravka -5. I niech mi ktoś teraz powie, że rower i zima to zło?! No way!
komentarze