Marek87 prowadzi tutaj blog rowerowy

MTB z nutką enduro pod Magurką Wilkowicką

  • DST 123.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:02
  • VAVG 17.49km/h
  • Podjazdy 1690m
  • Sprzęt Górska szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 lutego 2014 | dodano: 24.02.2014

Ilość adrenaliny wyzwolonej w moim ograniźmie w niedzielny, słoneczny dzień rozwaliła mi kompletnie to coś co mam między uszami (zwane potocznie mózgiem). Ale od początku. Długo nie jeździłem z powodów defektowych mojego Kellysa. Znowu te koła - pękające szprychy i brak czasu na zainteresowanie się problemem. Przeserwisowany widelec z Meridy czekał... ale w Bielsku. Na szczęście Bodziek w Cisownicy założył szprychę, wycentrował tylne koło i w niedzielę można było ruszać do Bielska na facebookowe wydarzenie pt. "Niedzielne Emtebe i Ęduro. Single, hopki... i dużo techniki". Na dodatek tekst: "Nie gwarantujemy nic... oprócz dobrej zabawy" uświadamiał mnie, że to nie możę być pomyłka. Moje zainteresowanie się tematem kompletnie rozjaśnił wytwór K4r3la z ostatniego, bardzo podobnego wypadu. Okazuje się, że część ekipy bbRiderZ i spora grupa endurowców (w tym Remigiusz Ciok - 5cio krotny wicemistrz Polski w MTB, serwisant mojego widelca z Meridy i reanimator kół z tegoż roweru :)) od jakiegoś czasu urządzają sobie zabawy w okolicach Bielska na (jak się okazało) genialnych, trudnych dla mnie technicznie, dzikich trasach.
Dzień wcześniej, w sobotę wieczorem spędziłem trochę czasu nad modyfikowaniem położenia konusów na osi tylnej piasty (przy okazji serwis, bo po 1000km w łożyskach była błotna breja). Ponadto wymiana klocków hamulcowych z przodu i z tyłu. Jakoś mi ten rower nie chciał hamować... Okładziny nie było już prawie wcale (bardzo szybko się straciły). Poza tym wytwór Tektro budził moje podejrzenia...

Strzał w dziesiątkę. Rower zaczął spowalniać jak należy.
Do Bielska jak zwykle bokami. Wszystko poprzedzone pobudką o 6 rano (ale mi się nie chciało). W lesie przez Jaworzem.

Docieram do Bielska bardzo sprawnie (z Marzeną, która dołączyła pod lotniskiem). Pod Gemini dwóch ędurowców :). Reszta (w ilości porażającej) przykulała się nieco później... Razem 18 (20?!)  typów! fot. Remigiusz Ciok.

Na Magurkę asfaltem, ponieważ szlaki obecnie są kompletnie rozorane. Podjeżdżało się bardzo fajnie, choć druga połowa z efektami dźwiękowymi dochodzącymi z żołądka była nieco padaczna. Na górze poczkalnia na pozostałych enduraków i chwila na jedzenie.


To co stało się potem - aaaaAAA. Po prostu rewelacja. Na zjeździe wąsko, między drzewami, baaardzo technicznie z kamieniami i korzeniami (w umiarkowanej ilości). Masa urozmaiceń. Jakieś chopki, agrafki, balans ciałem... Moja jazda oczywiście była bardzo asekuracyjna, ale bawiłem się świetnie! Dalej kawałek szutrówą i powtórka z rozrywki. M_A_K_A_B_R_A (w pozytywie). Trochę nerwowych sytuacji ale co tam :). Dojeżdżamy do stromej jak diabli kiepy w dół... Nie ma szans z moimi zdolnościami. Sprowadzam, bo szkoda życia. Na dodatek v-breaki w rowerze, ale to prawie w niczym mnie nie usprawiedliwia. Wariaci oczywiście zjeżdżali!


Pełen szacun! Coś ruszającego się: Rafał z glebą a po nim Remik... Bez komentarza!
http://www.youtube.com/watch?v=eS5SBDo4KX4
Remik z góry:
http://www.youtube.com/watch?v=aZyW_Mp9iBQ
Dalsza część w dół równie porywająca. Dojazd do asfaltu i znowu do góry. Wyjazd do około połowy i w dół częściowo trasą downhillu. W paru miejscach odpuściłem, ale trasa zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Kapeć Rafała po drodze i krótka poczekalnia:

Po zjechaniu z Magurki rozkład ekipy. Kilkoro z nas pojechało jeszcze na Kozią Górkę (niecałe 700m.n.p.m.). Zaliczyłem po drodze bardzo primitywnego dzwona na korzeniach. Co za wstyd w takim miejscu... Na podjeździe przyjemnie, choć mocno zagotowałem się w słońcu. W drodze na Kozią peletony ludzi. Na górze też niezła frekwencja!

Zjazd z Koziej pod przewodnictwem Pawła (cygański las). Poprawka tego co miałem na trasach enduro, choć mniej ekstremalnie. Świetnie!
Do Cieszyna w krótkim kawałku z Pawłem, który wyrwał swoje dwie pociechy na rower (w tym jedną w siodełku). Przyjemnie i fajnie towarzysko. W Wapienicy pożegnanie i pocisk do domu. W Górkach przerwa na snickersa. Kręciło się bardzo fajnie. 

To co przeżyłem przekroczyło moje wszelkie pojęcie. Ludzie kompletnie zakręceni na punkcie zabawy na rowerze (znaczna część endurowców jeździła wcześniej na MTB i dalej zresztą jeździ). Ślad trasy obowiązkowo ląduje w miejscu zasłużonym w folderze pt." Miodzio!". Na pewno tam wrócę! Świetna ekipa, masakrycznie dużo zabawy, sporo adrenaliny i... w ogóle.. zajebiście!
Ilość w pionie z bikemap, ponieważ w drodze powrotnej padły mi baterie (nie ładowałem od ostatniego tripu "z buta" i nie wziąłem zapasowych - trasa od Jaworza doklikana).

Route 2,445,353 - powered by www.bikemap.net




komentarze
ArekNN
| 06:26 środa, 26 lutego 2014 | linkuj Fajne wideo, a najbardziej podobał mi się okrzyk "NIE HAMUJ!!!" Od samego patrzenia dostałem gęsiej skórki :D
jakubiszon
| 23:06 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj hehe Daniel widzę pięknie spuentował :D .
Kurcze widzę, że już druga fajna impreza mnie ominęła :/. No cóż, wpierw trza z rowerem zrobić, żeby sobie tak pokręcić :)
daniel3ttt
| 21:50 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj Fajnie, fajnie. Zmień sobie datę.
k4r3l
| 21:14 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj Z czystym sumieniem mogę rzec, że to jedne z najlepszych odcinków mtb w okolicy! Ktoś miał nosa, że to wynalazł i chęci, że przygotował w niektórych miejscach tą trasę. Gdybym tam sam zjeżdżał na wielu fragmentach bym się pewnie zawahał, ale za kimś już nieco łatwiej szło :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa aters
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]