Stecówka
-
DST
88.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
05:54
-
VAVG
14.92km/h
-
Podjazdy
819m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobotni trip na Stecówkę z Ludziem. Pierwotnie zamierzałem zrobić zaległą Chatę Kamenity + Severkę ale ostatecznie pojechaliśmy w Ustroń i Wisłę. W planie była Stecówka od doliny Czarnej Wisełki z różnymi opcjami skrócenia. Do Ustronia bokami. Dalej do Wisły wzdłuż wałów tejże rzeki. W mieście mała przerwa na hot-doga (za gnijące punkty na karcie Super Vitay ;) ) i kawę na Orlenie. W Wiśle przed zaporą, nad wodospadem łaził jakiś odważny, choć neutralny "minowo" rowerzysta... ;).
Ludź po dogłębnej analizie sąsiednich urządzeń/konstrukcji hydrotechnicznych i wgłębeniu mnie w tajniki tychże miał lepszą zajawkę do dalszego pedałowania :).
Nad Zaporą na Jeziorze Czerniańskim... Mam słabość do takich zdjęć i rozradowanych na nich ludzi... a szczególnie Ludzia ;). Z tylu widać to zdecydowanie zbyt wielkie, srebrne, ciężkawe , dwukołowe kowadło! Ehh.
Wspólna jazda to i wspólne foto.
Zapodałbym tu jedno fajne zdjęcie Ludzia z profilu ale mogę mieć za nie przewalone więc nie będę się narażał :). Będzie za to moje gibkie ciało. Hyhy :). Co za giętkość i zgrabność. Dobrze, że mi nic nie strzeliło w kręgosłupie
Oj tak mi dobrze..
Znad zapory pojechaliśmy kawałek doliną Czarnej Wisełki w stronę Przyszłopa aby poczuć klimat przyjemnego asfaltu i pluskotania potoku :). W drodze powrotnej plan był taki aby podjechać pod Zameczek (do Zameczku). Zawzięty Ludź zaczął ambitnie kręcić pedałami ośmieszając swoją postawą prowadzącą rowery (chyba) zagraniczną parkę. Przejechał obok owego Zamczku jadąc dalej do góry! Zapędziło mi się towarzystwo na dobre! Zaczęło potem trochę stękać ;) więc urządziliśmy mały postój przy drugiej bramie. Po łyku napoju wio do góry, rach ciach i przełęcz nasza :). Dzielny Ludź ciśnie!
Z przełęczy jeszcze krótki podjazd i przyjemnie sfaltem na Stecówkę. Na niej krókie jedzenie wraz z tym cholernym, sępiącym kotem! Zbyt często już go tam widuję i darmozjad zaczyna mnie najzwyczajniej drażnić ;)!
Ze Stecówki zjazd doliną Czarnej Wisełki (którą zamierzałem swoją drogą podjeżdżać) ale nie doceniłem zapędu Ludzia ;).
W drodze powrotnej niby już trochę z mniejszymi siłami... W Cisownicy spotkanie z jednym rowerzystą z Gliwic. Potem do Bodźka odebrać zaplecione nowe tylne koło do Kellysa. Transport koła odbywał się w sposób umożliwiający mi hamowanie jednym hamulcem (w drugiej ręce trzymałem i kierownicę i koło). Moje zdziwienie sięgnęło zenitu gdy niby sponiewierany Ludź zaczął rozpędzać na dobre na drodze z Dzięgielowa do Puńcowa. Założył największą tarczę z przodu (46 zębów!), najmniejszą z tyłu (14z) po czym z dumą rozglądał się za mną raz za czas. Ja jechałem spokojnie, bo nie zamierzałem wyrżnąć zwłokami z kołem w ręku! Przełożenie 32/11 było za wolne a wielkiego blatu nie miałem odwagi wrzucić. No ale Ludź ambitny i pedał w podłogę, ile fabryka dała. Akurat tak się złożyło, że byliśmy przed Puńcowem gdy przypomniało mi się, że w prawo odbija droga na Banotówkę. Postanowiłem przytemperować trochę zapały Ludzia i okrzykiem wydałem komendę: "W prawo!". Przejechaliśmy kilkaset metrów w tym kawałek chodzącego mi po głowie podjazdu ;). W trakcie ciśnięcia pod górę Ludź sam "sprowadził się na ziemię" po czym zawróciliśmy i już bez kozaczenia dojechaliśmy do Cieszyna :).
Fajny, spokojny trip. Jak zwykle śmiesznie i momentami złośliwie - jak za każdym razem. Dzięki!