Beskidzka trzepaczka :-)
-
DST
118.00km
-
Teren
40.00km
-
Czas
08:46
-
VAVG
13.46km/h
-
Podjazdy
2608m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedzielne trzepanie bebechów na naszych wspaniałych beskidzkich szlakach w towarzystwie Marzeny.
Zbiórka na moście w Górkach Wielkich i cioramy nieco rąbankowo po naszych polskich szlakach. Na pierwszy ogień poszła Zebrzydka (nazwana potem przez Marzen "Żabniczką" :) ). Podjazd zielonym szlakiem jest wyborny i kultowy z końcowym wypychem. Miodzio! Zjeżdżamy w klimatach raczej jesiennych...
Dalej wbicie na czerwony i na Błatnią. Miejscami luźne kamienie ale moc w nogach była nadprzeciętna i wyjechane wszystko do góry. Łagodny fragment czerwonego, po wszystkich podjazdach.
Na Błatniej chwila na karmienie. Kto jak kto ale ja o łyżeczce do twarogu nie zapomniałem :)
Z Błatniej jak to z Błatniej... Na Klimczok. Fajne podjazdy, super!
Dawaj, dawaj nie udawaj!
Klimczok. Po tym zdjęciu heble się zagrzały...
Rąbankowy zjazd z Klimczoka na Karkoszczonkę czas zacząć. Czerwony szlak na dół w dalszej części zgubiony. Trzeba było trochę podjechać ale zjazd mega. Adrenalina jak się patrzy :).
Po lewej Skrzyczne, po prawej widać ośrodek narciarski Czyrna-Solisko (trasy zjazdowe).
Do Karkoszczonki heble też się grzały!
Z Karkoszczonki czerwonym, z początku genialnie singlowo w stronę Kotarza i Salmopolu.
Potem nasza piękna oraczka. Prawie wszystko w siodle. Masakryczna zabawa z niewielkim wypychem :).
Coś mi towarzystwo zaniemogło z tyłu ^^ :). Ale widać wyłaniający się kask!
Kotarz
Na Salmopolu mała sielana i wyżera. Mniam :). Mina skrajnie pozowana :).
Z Salmopolu czerwonym na Malinów. Oooo, udo i łyda świerzbiły! Wyjechane w siodle z dwoma kilkunastowymi przerwami. Jest co robić!
Z Malinowa sporo radochy i heblowania w stronę Malinowskiej Skały. Ostrrrrooo. Po prawej wygodna szutrówa.
A tu już podjazd pod Malinowską Skałę. Wyjechany z małą przerwą na fotkę. Ponownie super!
Malinowska Skała. W dole krajobraz księżycowy, za nami Skrzyczne.
W drodze na Skrzyczne po Księżycu.
Jest i cel naszej trzepaczki :). Widoki żadne. Przelotny deszcz, mgła. Kiszka.
Zjeżdżamy w dół. Ale którędy? Czerwonym do Buczkowic! Bez komentarza. Trochę sprowadzania a tam gdzie jazda to dużo frajdy i podniesionego ciśnienia!
W tym miejscu Marzena zainicjowała nowy tryb przemieszczania się w dół po korzeniach. Mianowicie "rowerem do tyłu" (prowadząc). A właściwie rower tyłem. Brzuch bolał mnie ze śmiechu! :).
Jak to robią profesjonaliści? Ano tak. Remigiusz Ciok w akcji na czerwonym ze Skrzycznego. W 1:25 nie wiedziałem jak sprowadzić rower a 3:54 to przejazd po korzeniach na powyższym zdjęciu. Jak z krawężnika! Polecam, bo to czyste wariactwo :).
W drodze powrotnej przez Bielsko, Wapenicę, Jaworze, Górki do domu. Reasumując. Fajny trip ze sporą ilością podjazdów i dobrą dawką technicznej jazdy. Dzięki Marzen za tripa!
komentarze