Grupowo: Trzy Kopce, Grabowa, Magura Wiślańska
-
DST
92.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
05:25
-
VAVG
16.98km/h
-
Podjazdy
1980m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grupowa jazda ekipy z Cieszyna (MTB Śląsk Cieszyński) z bbRiderZ z Bielska. Ja, Marzen, Grzegorz, Maciek, Andrzej, Arek, Waldek, Kazik (kolejność absolutnie przypadkowa). Zbiórka na dworcu w Ustroniu. Poranek mokry, mglisty.
W miarę upływu czasu coraz lepiej aż do załamania pogody i kolejnego wypogodzenia. Najpierw podjazd na przełęcz Beskidek między Równicą w Orłową z Ustronia Jaszowca. Dobry sztajf! :).
Z przełęczy na Orłową również z podjazdami. Jak ja to zaczynam lubić! Szczególnie jak noga względnie podaje! Przed Orłową.
Dalej na Trzy Kopce. Po drodze Grzegorzowi defektuje na krótko hamulec (wyciek płynu). Niezawodny Waldek, ku uciesze każdego bikera wyciąga z plecaka klucz nastawny, który ratuje nam życie. Ci co mieli klucze, to tylko oczkowe :). Te akurat się nie nadawały. Maciek i jego sprawne serwisowo-rowerowe ręce naprawiły usterkę.
Przed Trzema Kopcami. Ekipa w drodze.
Jadą... :)
W grupie bbRiderZ jest wybitnie zgrany duet lub tercer. A może i kwartet. Zależy kto z kim i kiedy :). Smok podrywa Marzenę ogniem... Gorzej niż koty! ;)
Głupie zakładanie rękawiczek znalazło wątek erotyczny... Co za banda zakręconych ludzi ;). Kto był to widział tych zbereźników ;)!
Po konsumpcji na Trzech Kopcach jedziem w stronę Salmopolu/Grabowej.
Ja na szlaku.
Daleko nie ujechałem. Widzę przed sobą średniawy podjazd z optymalnymi kamieniami. Miałem średnio z przełożeniem. Dołożyłem trochę w pedały bez redukcji i trach. Na dwie części skubańca! Na spince i na pinie. Ja po prostu jestem zdolny inaczej do takich rzeczy :). Dalej jechałem z dwoma spinkami w łańcuchu. Po tripie w domu zastąpiłem wygięte (wyrzucone) ogniwo tym z resztek po skróceniu. Jeszcze sporo pojeździ.
Service.
Pod Grabową jest perfekcyjny singiel. Jechałem nim drugi raz w krótkim odstępie czasu. Zdecydowanie odważniej, sprawniej i z większym babanem na ustach :). Na focie Waldi.
Dalej po Korzonkach (celowo z dużej litery).
Podjazd na Grabową czarnym szlakiem (w końcówce) daje w tyłek! Na górze pożegnanie z bielską ekipą która pojechała na Kotarz i ognisko (!). My popedaliliśmy w stronę Salmopolu. Z Salmopolu szutrówami...
Potem już było tylko ciekawiej. Pod Malinowską Skałę i w stronę Magury Wiślańskiej.
I z buta i w siodle...
Jest temat do jazdy!
Ciśniem do kopca!
Przerwa na jedzenie przed wypychem. Telewizornia i sztajf w pełni!
Odcinki jezdne...
Poplątane z mniejszą i większą sieczką. Ale my to uwielbiamy!
Z Magurki Wiślańskiej zjeżdżaliśmy w stronę Magury Radziechowskiej gdy zaczęło bardzo mocno wiać. Wiatr połączony z coraz obfitszym deszczem nie wróżył nic dobrego. Postawnowiliśmy zrezygnować z Radziechowskiej, wróciliśmy conieco i wbiliśmy na szlak żółty prowadzący do Wisły Malinki (w okolice skoczni). Świetny szlak zapewne w dwie strony, choć pokonany przy sporej wilgotności podłoża. Pogoda w tym czasie nieco się poprawiła i pojawiło się nawet słońce. Gorzej z rowerami. Powrót do Cieszyna w piskach i zgrzytach napędów. Warto było! Spora ekipa, dużo śmiechu. I o to wszystko w tym chodzi! Dzięki!
ps. Większość fot Arka oraz Waldka. Dzięki chłopy :).
komentarze
Fajna wycieczka, pozdro :)