Czeskie górki i DOWNHILL na Stożku
-
DST
130.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
07:18
-
VAVG
17.81km/h
-
Podjazdy
2266m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Super niedziela. Z Bartkiem umówiliśmy się na Czeskie Górki. Klasycznie, najbliżej z opcją wyskoczenia na Stożek pooglądać downhill. Jak się dowiedziałem, że Sosen ma czas do 13 to wiedziałem, że jest po ptokach. No nic. Jedziemy. Przez Smilovice do Rzeki i na Gutskie siodło. Kopyta zaruściałe chyba z powodu zeszłodniowego biegania. Coś tam jechały ale bez polotu. Gutskie siodło.
Z Gutskiego siodła wspaniały pomysł sprawdzenia wyjezdności żółtym szlakiem. Początek z mocno zaciściętymi zębami. Potem z buta. Grząsko, stromo i sporo liści. Wylądowaliśmy na Sindelni. Plan - w stronę Praszywej ale przynajmniej Pod Lipovy szczytami a nie kamienisto - szutrowo - trawiastym trawersem. Początek (po opadach deszczu) błotnisty, częściowo przeprowadzalny. Potem ok. Na ścieżce przed Ropicą. Bartosz.
I ja.
Na szczycie Ropicy. Bożek Pierun. Hyhy. Jakiś typ od błyskawic, grzmotów i urody. Symbol tolerancji i czegoś tam Czechów, Polaków i Słowaków.
Dalej czerwonym na Kotaż. Tuż przed nim zaliczona sekcja korzenna... :). Trochę dalej...
No i cel: Praszywa.
Z Praszywej zjazd dziką ścieżką, potem trawersami do Komornej.
Chwilę po zrobieniu tej panoramy przychodzi sms mniej więcej treści "Czy gdzieś dziś coś jeżdżę..." od... Daniela. Od razu wiedziałem, że będę jednak na Stożku. Dodam, że na Praszywej myślałem, że jak przyjadę to pójdę spać, bo mi się już nic nie chciało). Szybka rozmowa, plan zbiórki w Cieszynie. Podkręconym tempem wróciliśmy z Bartkiem do Cieszyna. Spotkanie z Danielem i... biegnącym w Fortunie (cieszyński bieg) Ludziem! Ludź trochę sapiący ze zmęczenia dotarł do mety 10-kilometrowego biegu w dobrym czasie. Graty! Jest progres!
My z Danielem obraliśmy kierunek Stożek. Pierwszy raz miałem okazję jechać z tym "cieszyńskim terminatorem". Przez Kojkovice do Bystrzycy, Nydku i podjazd pod Soszów (świetny, terenowy, godny). Daniel jak to Daniel w mojej wyobraźni. Pocisk w górę konkretnie bez większej zadyszki. Zresztą, widać na zdjęciu jaki jestem mokry a On jakby wylazł z domu... ;).
Więcej mojej padacznej osoby we wpisie Daniela.
Pod Stożek Daniel darł jak wściekły i wydarł. Ja tam podjeżdżam do 1/3 i kaput. :)
Na Stożku impreza jak się patrzy! Downhill Diverse Contest czyli eliminacja Pucharu Europy! Chłopaki mają jaja :)!
Przelot przez szczyt do dalszej części trasy. Panorama na Beskidy i Daniel.
Standardowy atrybut kibica. Obręcz lub rama + kierownica = hałas!
Hoooopka.
Sruuu na dół.
Zawodnik i kibice ze szpejami :).
Prawy i lewy silnik Daniela, Bez komentarza.
Sporo kibiców. Masa!
Dżamp!
Końcówka.
Ten oto zwycięzca (czas 2 min 06sek) tak wjechał w ostatni zakręt (na poniższym zdjęciu), że nie wyrobił i uślizgiem zahaczył o mnie i o Daniela (stojących za miękkimi bandami). Mnie drasnął a Daniela wręcz skosił tylnym kołem. Noga spuchnęła w momencie. Pomoc w ambulansie pomogła i dojechaliśmy przez Cisownicę do Cieszyna. Całe szczęście, że wszystko jest ok.
Dzięki Bartosz i szczególnie Daniel za wspólnego tripa. Wiem jak wiele mi brakuje i nad czym pracować. Prawdziwa szkoła jazdy na wysokim poziomie!
Jeszcze krótki fimik nakręcony komórką na Stożku...