Petrovice u Karvinej
-
DST
82.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
04:51
-
VAVG
16.91km/h
-
Podjazdy
772m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobotnie kręcenie z Ludziem. Do południa miało nie padać a po południu miało być już deszczowo. Budzę się rano - wilgoć i kiszka na asfalcie. Ludź smsowo wyciągnął mnie na rower i bardzo dobrze zrobił. Poza Cieszynem było w porządku. Ostatecznie chwała mu za to.
Jazda to kompletna improwizacja - to co urodzi się w głowie w miarę kręcenia. W stronę Hażlacha przez Rudów. Potem do Kończyc. Mówię: "Gdyby Daniel jechał z nami to pokazałby nam pałac, bo często go foci. Ja nie wiem gdzie on jest". Wjeżdżamy do Kończyc, wbijamy na ścieżkę rowerową w stronę starego, drewnianego kościoła, potem kawałek dalej scieżką i voila! Patrzę na tablicę i oczom nie wierzę: "Pałac w Kończycach Wielkich" :). Ah ta moja intuicja :D.
Ludź w pancerwozie.
Pojeździłbym... ;) Pokosiłbym :)
Na kładce nad zasyfiałym bajorem.
Dwa Dęby po drodze: Mieszko i Przemko. Ten ma bodajże... 700 lat! Obwód chyba 9,1m!
Z Kończyc do Zebów nad Młyńszczok...
... potem bokami na czeską stronę. W oddali słyszę motocross. Okazało się, że w Petrovicach u Karvinej jeździli :). Jakieś zawody. Mnóstwo Polaków (zawodników, obserwatorów).
Do Karviny. Rynek.
W Karvinie krótkie posiedzenie w parku i moje jaranie się dzierganymi czapkami... eehhh :).
Powrót przez Stonawę i Albrechcice (a raczej Olbrachnice). Kościół w Stonavie.
A jeszcze na bonus po przyjeździe do Cieszyna Ludziowa kontrola jednego podjazdu pod granicę w Puńcowie od strony czeskiej. Pikuś :). Dzięki Ludziu za tripa. W sam raz udało się go ukończyć przed deszczem. Good job :).