Marek87 prowadzi tutaj blog rowerowy

Barania Góra eXtrEmE ;)

  • DST 42.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 04:52
  • VAVG 8.63km/h
  • Temperatura -7.0°C
  • Podjazdy 1440m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 grudnia 2014 | dodano: 29.12.2014
Uczestnicy

Jak to zwykle bywa - wszystko zaczyna się na fejsbuku. Jeden Jakub zarzuci drugiemu Jakubowi pomysł na epicką wyprawę więc żal przy okazji nie skorzystać. Problem w tym, że owa wyprawa w moim odczuciu nie miała nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Szczególnie po tym co przeżyłem dzień wcześniej na Błatniej, Klimczoku i Szyndzielni. Uparcie jechali, to się doczepiłem. W końcu - jak przeczytałem - Lajf is brutal. Czerwonym od Węgierskiej Górki na Baranią! Pokonywałem go ostatnio ale w normalnych warunkach. Jedynym faktem, który trzymał mnie przy podjęciu ostatecznej decyzji udziału była zapowiadana piękna, bezwietrzna pogoda. To oznaczało fajne widoki!
Przy -10 stopniach w Cieszynie ładuję rower do samochodu po czym jadę ślimacznie po szklance przez Bukowiec w stronę Ochodzitej. Tam teperatura -14. Po moim smsie dzwoni zadyszany Karel, że będą mieli mały poślizg. Intrygowała mnie ta zadyszka w głosie, ale te czuby rzeczywiście jechały na rowerach z Czańca/Andrychowa do Węgierskiej Górki! Pomyślałem, że nie będę czekał więc pod Ochodzitą zostawiłem samochód (strzał w dychę, co okazało się potem) i 17km, większość z górki pokonałem do Węgierskiej na rowerze. Na miejscu miałem zlodowaciałe rzęsy od kilku podjazdów i małego zgrzania się, pomimo niezłej zimnicy na zewnątrz. Na początku czerwonego zderzenie się i powoli jedziemy czerwonym do góry.

Dwa Jakuby podjeżdżają
Dwa Jakuby podjeżdżają © Marek87

Podjazd fajny. Kilka przerw, uślizgów, łapań oddechów. Dobry, techniczny skubaniec! Szczególnie w tych warunkach.

Chwila na oddech
Chwila na oddech © Marek87

Kuba w akcji. W bidonie pewna zawartość środka do zwalczania zmiany stanu skupienia cieczy w ciało stałe :). Na to bym nie wpadł, bo nie mam z reguły takiej natury :)))).Wiadomo o czym mowa... ;).

Kuba ciśnie
Kuba ciśnie © Marek87

Karel też walczy!

Karel podjeżdża
Karel podjeżdża © Marek87

Wszystko szło w znacznej mierze fajnie. Super klimat, trochę gadki, sporo walki z terenem. Potem nieco widoków w stronę Hal: Rysianki, Lipowskiej i innych górek Beskidu Żywieckiego.

Widoczki na szlaku
Widoczki na szlaku © Marek87

W dalszej części więcej pchania, ale jazda również była! Singiel na szlaku w tych warunkach był bardzo ambitny ale dało radę coś ukręcić! Zaraz za nim pchanie. W takich warunkach (nie wiem jak u chłopaków) przyjemne ;).

Wypych po świetnym singlu
Wypych po świetnym singlu © Marek87

Im wyżej, tym naturalnie coraz więcej śniegu. Rower wyraźnie częściej przestawał być przydatny. Niemniej jednak na płaskich odcinkach dało się odczuć sporo frajdy z jazdy!

Czerwony na Radziechowską
Czerwony na Radziechowską © Marek87

Na zjazdach bardzo emocjonująca walka z równowagą. Szczególnie gdy wiesz, że pod śniegiem leży niezła ilość kamieni przeróżnej wielkości :).

Zjazdy z głową
Zjazdy z głową © Marek87

Bardzo przyjemne fragmenty jazdy w puchu! Coś niesamowitego :).

Puszek to jest to!
Puszek to jest to! © Marek87

Już przed Halą Radziechowską pchanie rozpoczęło się na poważnie. Ciężko.

Wypychamy środki transportowo-zabawowe ;)
Wypychamy środki transportowo-zabawowe ;) © Marek87

Co z tego, że trzeba było pchać pod górę, skoro na płaskich odcinkach dało radę zboczyć z wydeptanej ale grząskiej i nierównej ścieżki i tym samym zagłębić się kołami na kilkanaście centymetrów w puchu. W dodatku, w licznych miejscach powstawały nawiane (jak to nazywają Czesi) "języki". Miały one kilkudziesięciocentymetrową grubość pokrywy śnieżnej i niejednokrotnie wjeżdżałem w nie z pełną premedytacją zatapiając w nich całe koła. Bawiło mnie to jak małe dziecko! Fajne uczucie gdy robisz wokół siebie pełną zadymę a śnieg wali po górnej części ud, tudzież biodrach :). W jednym miejscu się "przejechałem", bo pod nawianym śniegiem znajdował się spory, płaski kamień. Powiedzmy, że zbyt gwałtownie mnie przystopowało i zaliczyłem piękne OTB. Chłopaki i ja mieliśmy niezły ubaw :)).

Miejscami głęboko ;)
Miejscami głęboko ;) © Marek87

W dalszej części pchaliśmy i pchaliśmy... Ładnych kilka kilometrów. Aż wypchaliśmy na Magurkę Wiślańską.

Pchaaaanie
Pchaaaanie © Marek87

Magurka Wiślańska
Magurka Wiślańska © Marek87

Zimowe klimaty w pełni
Zimowe klimaty w pełni © Marek87

Z Magurki Wiślańskiej zjazd w dół. Fajny, emocjonujący. Kilka unikniętych gleb, niepewność pod kołami (szczególnie tym przednim). Rewela :).

Pozdro ziom :)
Pozdro ziom :) © Marek87

Odcinki jezdne.

Karel w akcji
Karel w akcji © Marek87

Jedzie Kuba
Jedzie Kuba © Marek87

Potem było już tylko pchanie i pchanie pod Baranią Górę. W zasadzie nic mi to nie uprzykrzało życia. W butach chłodno (najłagodniej ujmując) ale do przodu! Jest cel!

Wypych na Baranią
Wypych na Baranią © Marek87

Słońce zbierało się ku zachodowi. Szybko uzupełniliśmy kalorie i trzeba było myśleć o zjeżdżaniu.

W tle Skrzyczne
Górki, góreczki... © Marek87

Jest gites!

Na szczycie!
Na szczycie! © Marek87

Udaliśmy się czerwonym w stronę Przysłopa.

Czerwony w stronę Przysłopa
Czerwony w stronę Przysłopa © Marek87

Mieliśmy zjeżdżać czarnym do Kamesznicy, ale na rozwidleniu czerwonego i czarnego widać było, że jest słabo przetarty (szło nim może kilka osób w ciągu dnia). Schodzenie po ciemku byłoby głupie, więc zaproponowałem chłopakom zjazd do Przysłopa, przelot przez Stecówkę, zjazd do Istebnej, podjazd pod Ochodzitą i transport samochodem. To było zdecydowanie najrozsądniejsze rozwiązanie przy coraz niższej temperaturze. Sam szlak czerwony do Przysłopa przyniósł mi wiele frajdy. Był w miarę mocno udeptany i nie było problemów z jazdą. Końcówka trochę bardziej śliska, ale powoli dało się zjechać. Na Przysłopie bardzo przyjemne spotkanie z liczną grupą wędrowców (w tym z Mikołajem). Byli trochę zszokowani widokiem roweru - tym bardziej jak im powiedziałem, że oprócz mnie jedzie jeszcze dwóch :). O zmroku podjechaliśmy pod Stecówkę. Po ciemku pod Ochodzitą. No i tyle :). Dobrze wiedzieć, że moje czterokołowe wozidło mieści trzy rowery w środku :) (ze zdjętymi kołami).

Chłopaki!!! Dzięki Wam za dobre towarzystwo! Bawiłem się świetnie - jak to zwykle bywa przy takiej ekipie! Sporo wrażeń, sporo wysłku, dużo się działo! To zdecydowanie jeden z wypadów, które na długo zostaną w pamięci! Nawet pomimo tego, że niewiele to wszystko miało wspólnego z jazdą. Zawsze to coś nowego i dlatego tak bardzo mnie korcą te Wasze "epickie" wypady ;)))). Do zaś!






komentarze
k4r3l
| 11:32 środa, 21 stycznia 2015 | linkuj Ech wzięło mnie na wspominki :D Zajebista trasa i ekstremalne warunki! Trzeba to powtórzyć :DDDD
daniel3ttt
| 12:38 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Super zdjęcia i trasa
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa woscs
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]