Asfaltowe, majowe (nie)ściemnianie
-
DST
192.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
08:07
-
VAVG
23.66km/h
-
Podjazdy
3170m
-
Sprzęt Górska szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znowu wszystko zaczyna się na fejsbuku. Karel zorganizował akcję szosowej jazdy po Pętli Beskidzkiej. Terenu ostatnio było sporo więc postanowiłem pomordować się z szoszonami na moim czarnym dziadzie ;). Zbiórka o 9 na rondzie w Buczkowicach. Jechać przez BB mi się nie chciało. O 06:40 ruszyłem z Cieszyna przez Salmopol i o 08:45 byłem na rondzie.
Zjazd z Salmopolu. Pogoda bajerancka.
Po chwili nadjechał Max, potem Karel i Tomek z Pawłem. Z powrotem na Salmopol. Tomek pojechał w cholerę, Max nie był wiele gorszy, Paweł względnie a ja z Karelem na zadyszce ale do przodu ;).
Na zjeździe z Salmopolu do Wisły.
Podczas podjazdu pod Zameczek, jeszcze przez Jeziorem Czerniańskim dorwaliśmy Andrzeja Romańskiego. Z kilkuset metrów byłem prawie pewien, że to on - rzeczywiście ;).Niespodzianka :). Pokręciliśmy kawałek razem. Podjazd pod Zameczek spoko, choć ludzie rwali do przodu a ja pedaliłem swoim tempem.
Z Szarculi na Stecówkę.
Ze Stecówki do Istebnej, na Ochodzitą. Chłopaki na tych przełożeniach nie mieli lekko :).
Na górze fajne widoki.
Z Ochodzitej zjazd od Lalików. Ha! Przynajmniej w miejscu rozoranej kostki brukowej mogłem pokazać moc swoich semi-slicków :) i bardziej puściłem heble. Stąd poniższa fota :D.
Przelot przez Żywiec (pożegnanie z Karelem), Lipową, Godziszkę do Buczkowic. Chłopaki się rozjechali, ja zjadłem bułkę z dwoma ciastkami i popedaliłem w stronę Chaty Wuja Toma na Karkoszczonkę.
Zjazd z Karkoszczonki w tłumie turystów idących w kolumnie pielgrzymkowej (hasła: "Kaj mosz dzwonek", "Ale faaajnie", "Patrz, on ma ciuchy do tego, nooo..." (przyp. no ku...a oczywiste, że do pływania we własnym pocie!).
W Brennej Skrzyżowanie odbiłem na Lipowiec, wjechałem w ulicę Żarnowiec i szutrówami pod Lipowskim Groniem do Zawodzia.
Na dojechanie siebie pojechałem z Ustronia na Jelenicę i dalej na Budzin bardzo trudną trasą górską. Nie ma jak zniechęcać rowerowych turystów. Jedna wielka ściema.
Z Budzina do Lesznej i przez Kojkovice do Cieszyna.
Pomimo tego, że trip w 99% asfaltowy to był bardzo fajny. Mocno dostałem po nogach próbując nadążyć za chłopakami. Dzięki ekipo za wyrozumiałość :). Może pomyślę nad jakąś szosą...
komentarze