Goleszów, Tuł i okolice
-
DST
44.00km
-
Teren
25.00km
-
Czas
03:06
-
VAVG
14.19km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
W sobotę wróciłem z Tatr. Generalnie super, ale to był mój pierwszy i ostatni raz w tych górach w sierpniu. Straszna komercja, wyzysk, tłok oraz widoki niektórych ludzi idących doliną Roztoki do Doliny Pięciu Stawów Polskich w sandałach i japonkach (!). Kto wyłaził koło Siklawy do Pięciu Stawów ten chyba wie co to oznacza. Krótko mówiąc "lekki" brak stabilności na śliskich skałach z rozpaczliwie rozłożonymi rękami i cisnącymi się na usta pseudoturysty słowami "Ludzie weźcie mnie stąd jak najszybciej". No po prostu ubaw po pachy. Wróciłem do domu, wchłonąłem na wieczór tosty i po nocnych zawirowaniach w żołądku ze zwracaniem spożytego jedzenia nad ranem, pojechałem z chłopakami w nasze okoliczne okolice. Rano o 6 miałem spore obawy czy dam radę, ponieważ samopoczucie było fatalne. Generalnie na jedzenie patrzyć nie mogłem nie mówiąc już o wchłanianiu czegokolwiek. Ruszyłem z domu na czczo i dotoczyłem się na miejsce zbiórki na wylocie z Cieszyna. Nie chcąc marnować możliwości wspólnego kręcenia pojechałem z Andrzejem, Jackiem, Waldkiem i Bartoszem w stronę Dzięgielowa a potem mijając bokiem Grabową do Goleszowa. Tam zaczęły się dziwne esy floresy w wykonaniu prowadzących Andrzeja i Jacka (ta nieprzewidywalność i poznawanie nowych terenów najbardziej mnie "kręci" w tego rodzaju wycieczkach). Jechaliśmy trasami, których wcześniej w ogóle nie znałem. Świetne, szybkie szutry wąskimi ścieżkami między drzewami ze sporadycznie występującymi kamieniami i raz po raz korzeniami. Dotarliśmy do kamieniołomu pod Tułem, potem na Budzin równie interesującymi szlakami. Dalej do Czech i czerwonym szlakiem w stronę Trzyńca, przez Kojkovice, Puńców i do domu. Czerwony szlak podobnie jak wcześniej - rewelacja. No po prostu byłem zachwycony. W dodatku w trakcie jazdy coraz lepiej się czułem, pomimo tego, że nic nie jadłem - tylko piłem. Wycieczka choć krótka była mega udana. Kilka fotek z trasy:
Ja i Bartosz na Budzinie:
Polacy postarali się w końcu o dobrą drogę w stronę granicznego przejścia turystycznego:
Chwila odpoczynku:
To ja:
I w Kojkovicach: