Marek87 prowadzi tutaj blog rowerowy

Łysa Góra nocą

  • DST 91.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:21
  • VAVG 17.01km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 listopada 2012 | dodano: 17.11.2012

W tym roku nie byłem przecież jeszcze (na rowerze) na Łysej Górze. Ostatnio oglądałem na kamerkach zainstalowanych na tym szczycie ciekawe wschody słońca.
Po piątkowym powrocie z Pragi (od 6 na nogach) przyjechałem do domu w sobotę przed pierwszą w nocy. Aby zrealizować cel uchwycenia wspomnianego wschodu słońca trzeba było myśleć o starcie. Wyjechałem przed drugą w nocy (1:45) lekko podekscytowany tym co zobaczę. A to wszystko w związku z zapowiadaną w czeskim radiu dobrą pogodą i inwersją (im wyżej tym cieplej). Miałem w głowie widoki mgieł w dolinach a nad szczytami wschód słońca z ewentualnym uchwyceniem Tatr.
W miarę dobrze się jechało w stronę Łysej Góry lecz w wielu miejscach, szczególnie na zjazdach trzeba było się poruszać bardzo asekuracyjnie ponieważ często (szczególnie na mostkach) drogi były białe od szronu. Przed Prazmem gdy spoglądałem w stronę szczytu nie widziałem wieży. Spodziewałem się, że może nie być kolorowo. Dotarłem do Papeżowa a stamtąd do góry, 9-kilometrowym asfaltowym podjazdem w miarę równo na przełożeniu 2,3 - 2,4 (chyba tyle było, nie widziałem w nocy ;-P ). Potem trochę lżej bo mnie brakowało. Kilometr przed szczytem przeszły mi już widoki o których pisałem przed chwilą. Mgła, porywisty wiatr ze śniegiem zdmuchiwanym z drzew nie zapowiadały nic dobrego. Wytarabaniłem się na górę i klapa. 5 rano, oparty o betonowy słup rower nie chciał stać. Wiatr (z tego co wywnioskowałem później z obserwacji na kamerkach) wiał z prędkością ok 20m/s (ok. 70km/h). Reasumując znalazłem się w chmurach przy temperaturze ok. 0 stopni z porywistym wiatrem przy bardzo ograniczonej widoczności. Zdałem sobie pytanie: co ja tu do cholery robię o 5 rano na wysokości ponad 1323m n.p.m. Wytrwałem 15 minut i brałem się stamtąd bo potencjalna godzina czekania i tak nie przyniosłaby mi oczekiwanego widoku wschodzącego słońca. Z Łysej po ciemku na Ivanceną potem podjazd na Kukulkę (995m n.p.m) o wschodzie słońca. Dalej pod Kycerę na siodło i w dół do Krasnej. Nad ranem trochę przymroziło i jechało się średniawo... Tym bardziej, że byłem już długo bez spania i przez to lekko zamulony. Przyjechałem około 8... Pomimo lekkiego rozczarowania i warunków panujących na górze całość była warta zachodu (i wschodu słońca) ;-). Klocki hamulcowe się już definitywnie skończyły więc trzeba będzie dokonać jakichś zakupów w internecie łącznie z kluczami do suportu Hollowtech II i kleszczami do linek i pancerzy. A może dojdzie do tego jakieś siodło z prawdziwego zdarzenia bo już nie wytrzymam tego dłużej.

Tak było na Łysej Górze o 5 rano:

A tu uchwyciła mnie kamera na stronie www.lysahora.cz :

Kykulka:

Wschód słońca na Kykulce (to akurat wspominam miło):

Kycera sedlo:

Trochę ślizgawicy podczas zjazdu na dół (bez szaleństw - szkoda zdrowia):

Widok na Łysą Górę i Travny - nadal w chmurach:

A to już prawie Smilovice:

Barany postanowiły zrobić komuś psikusa i poszły w świat:

To sem ja:

Widok na Javorovy przed Ropicami:

W Ropicach:




komentarze
Marek87
| 23:30 sobota, 17 listopada 2012 | linkuj No właśnie źle to policzyłem...
daniel3ttt
| 23:21 sobota, 17 listopada 2012 | linkuj Miałem podobnie w zeszłym roku. 5 godz to trochę za wczas na wschód słońca
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa razpr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]