Marek87 prowadzi tutaj blog rowerowy

Ceskoslovensky masakr - Koprivnicky Drtić 2013

  • DST 127.00km
  • Teren 80.00km
  • Czas 09:03
  • VAVG 14.03km/h
  • Podjazdy 3540m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano: 16.06.2013

Mój pierwszy maraton MTB. Niezawodniczy, na orientację w celu sprawdzenia swoich możliwości.Taka czeska górska sieczka po górach.

Spora frekwencja. 740 osób na starcie z 980 zapisanych.
O 6 rano docieramy do Koprzywnicy. Odbiór numerków startowych, mapy oraz napoju regeneracyjnego.


Przygotowania:

Mapa trasy:


Z drugiej strony papierowej mapy miejsca na punkty kontrolne zdobywane w trakcie jazdy (pieczątki w chatach - tam gdzie oznacznia K1-K7 na mapie papierowej powyżej). Dodatkowo miejsce na tzw. tajne punkty kontrolne, których lokalizację znał jedynie organizator (oznaczone żółtą tablicą "K" przy której były dziurkacze - widać poniżej po prawej stronie obok pieczątek - 2 sztuki). Chodziło o to aby nikt nie szedł na łatwiznę i nie jechał po innej trasie niż ta wyznaczona - oficjalna.

Czterech śmiałków na starcie:

I sporo innych zapaleńców:

Ludzie w przeróżnym wieku na zróżnicowanym sprzęcie. Widziałem i grupę alivio z V-reakami po spece, cannondale i inne wynalazki na fullu lub sztywniaki. Jednak myślę, że 80% dwukołowców zaopatrzonych było w hydrauliczne hamulce tarczowe.
Start 7:30. Fota organizatora (drticbike.cz)

Początki fajne. Mokro, błoto - żeby rozdziewiczyć tą czystość rowera i napędu. Po drodze bardzo dużo defektów. Od kapciów po łańcuchy, przerzutki...



Ondrzejnik poszedł gładko. Kolejka po pieczątkę była spora.

W dół do Frydlantu i niebieskim szlakiem na Ivanceną. Po drodze "bufet piwny".

No nie mogłem się oprzeć i wchłonąłem z 250ml Żubra.
Mogiła na Ivancenej:

Z Ivanceny trawersem do asfaltu i na Łysą. Jak podjeżdżałem to chłopaki już grzmocili na dół z prędkością ok 70km/h.
Kralovna Moravskoslezkych Beskyd 1323m n.p.m


Na Łysej smaczku dodawał potencjalny napój regeneracyjny wieziony w plecaku (ten od organizatora). Jak go spróbowałem to myślałem, że zwymiotuję. Smak nie wiem czego. Wody z ludwikiem! Okropność! Czytając tekst na puszce - czego to ten napój nie robi - wypiłem z krzywizną na twarzy...
Z Łysejna Biały Krzyż. Z Sulova do chaty Kminek w środku dnia przy 26 stopniach w cieniu po czerwonym szlaku miałem niezły kryzys. Teren dosyć ciężki, wooolna, dłużąca się jazda. Trwało to z 2 godziny. Poprawiło się znacznie po wypchaniu się dwoma bułkami, bananem, lionem, pączkiem, 0.5l (2 tabletki) multiwitaminy z biedry. Do tego 0.5l Kofoli na Bumbalce i było względnie. Do chaty Martinak z Bumbalki też ok. Cała ta tułaczka po górach wypełniona była myślami o końcowym podjeździe na Pustevny. Jak się jednak okazało, że chata Martinak jest na ok 750m n.p.m. a na Pustevny prowadzi 9km asfaltowego podjazdu z końcówką terenową po czerwonym szlaku i w dodatku ŁĄCZNE przewyższenie to 250m... malina - "som my w doma"!! Czesi też zgodnie potwierdzali - "to je hovno" ;-). A więc przy chacie Martinak kolejne 2 bułki, 2 paczki sezamków i cos tam jeszcze + kolejne 0.5l Kofoli. Nie wiem co ta podrabiana czeska Cola ma w sobie ale daje kopa. W drodze na Pustevny wyprzedziłęm chyba z 20-30 bikerów. Czułem się jakbym ledwo wsiadł na rower. Nie rozumiem tego trochę, że raz padam z nóg i mam mdłości na widok jedzenia a za niedługo jedzie mi się wyśmienicie. Z Pustevnego górskimi trawersami w stronę Frenstatu pod Radhostem (po drodze tajny punkt kontrolny). Do mety docieram pod wieczór ok. 19.
Dostałem trochę po dupie ale cały czas trzymała mnie jednak myśl, że nie po to przyjechałem na Drtic żeby się poddać i skrócić drogę do mety. Wszystkie punkty zaliczyłem jak i kilka fajnych rozmów po drodze z Czechami. I jeszcze jedno. Bezproblemowa technicznie jazda do mety. Żadnych strat. Owszem, zjazdy pokonywane ostrożnie (niektórzy, szczególnie na dwudziestkach dziewiątkach szli na łeb na szyję) ale ani kapcia ani nic. Biorąc pod uwagę trudność terenu (kamienie, korzenie na czerwonym szlaku) i stan porządnie zjeżdzonych opon jestem trochę zaskoczony. Było warto! W przyszłym roku na pewno tam wrócę! Szczególnie, że impreza jest bardzo dobrze zorganizowana! Uzyskane miejsce 150 na 740 oceniam bardzo pozytywnie, tym bardziej, że jechałem na luzaka bez świadomości o notowaniu kolejności dojechania do mety.



Zdjęcia lepszej jakości (ja robiłem zdezelowanym telefonem) są własnością Kazika. Dzięki!




komentarze
k4r3l
| 11:28 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj O kurczę! Czesi to mają ekstra pomysły rowerowe! Piwko na bufetach - super sprawa ;) Dzień jak najbardziej dobrze wykorzystany. A co do zjazdów na łeb na szyję, to pamiętam takich kozaków z Trophy, którzy najpierw mnie wyprzedzali, a chwilę później ja ich mijałem jak zmieniali dętki po dobiciach pewnie - także coś za coś ;)
daniel3ttt
| 09:27 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj Trasa super. Mówiłem nawet chłopakom z BS o tej wyrypie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa chorz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]