Po miejscu - Kostkowice
-
DST
33.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
21.52km/h
-
Sprzęt Superior
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponownie nadszedł czas rozłąki z rowerem z powodu intensywnej pracy. Dopiero po tygodniu od ostatniego strzału szprychy w Meridzie zaniosłem koło do roboty. Wcześniej nie było okazji. Chłopaki uświadomili mi, że za słabe mam te koła jak na moją wagę (90kg/195cm) i trudny teren - powód strzelania szprych.
Merida z racji braku koła "uziemiona" stoi pod ścianą.Pozostał Superior. Poruszałem dziś w nim trochę kulki w łożyskach (czyt. ruszyłem go spod ściany) likwidując wcześniej obluzowane konusy w tylnym kole (zidentyfikowane przy przekładce opon przód-tył). Nie wiem czemu się poluzowały. Może zbyt słabo je skręciłem 1,5 roku temu.
Z Trzyńca (gdzie zostawiłem duże auto) na tym moim zbyt małym karakanie do Cieszyna i potem do Łączki na działkę przez Zamarski i Kostkowice. Nawet ciuchów nie ubierałem i rękawic. Tylko kask. Zdjęć nie będzie, bo nie brałem aparatu na taką krótką turystyczną przejażdżkę. Utwierdzam się w przekonaniu, że zdecydowanie za mały jest ten rower. Źle mi się na nim jeździ. Nie ma "tego czegoś" nie wspominając o jakiejś zrytej zgarbionej sylwetce.