Październik, 2012
Dystans całkowity: | 261.00 km (w terenie 50.00 km; 19.16%) |
Czas w ruchu: | 13:46 |
Średnia prędkość: | 18.96 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 43.50 km i 2h 17m |
Więcej statystyk |
Terlicko, Żermanice
-
DST
41.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
20.50km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miały być góry ale... było trochę za mokro z dodatkiem śniegu. Naprawdę niewiele brakowało do wyruszenia w okolice Javorovego (choćby trawersem przetrzeć szlak od Gutów w stronę Tyry). Powtórka z ostatnich zmagań z rowerem (czyszczenie) nie widziała mi się za bardzo. Po kościele o 11:30 bardzo żałowałem, że jednak nie pojechałem. Niedziela bez rowera dniem straconym a że było już przed 15 to bez namysłu pojechałem jednak w cholerę przed siebie. Było krótko, do Terlicka i Żermanic na czuja. Trzeba było trochę na siebie włożyć bo koło zera... a na nogach jedna para skarpet (o jedną za mało) + jednorazówki. Przez ostatnich 10 km trochę mi stopy zmarzły, ale nie było najgorzej. Dodatkowo linka tylnej przerzutki zaczęła przymarzać. Powrót z Żermanic znaną mi już dobrze drogą po zmroku. Cholera, namieszali z tym przestawianiem zegarków. Nie ma się już za bardzo co wypuszczać bo strasznie krótki ten dzień.
Wlot do Terlicka:
Terlicko jezioro:
Łan mor tajm Terlicko:
Wyjazd z jeziora między drzewami w lesie a potem trochę po śniegu. Świetnie się w czymś takim jeździ ;-) :
Z Terlicka do Żermanic na czuja drogą o szerokości samochodu osobowego. Dotarłem:
A to już prawie Czeski Cieszyn...:
Wróciłem przez 18. Pomimo mokrej drogi dobrze się było gdzieś ruszyć i absolutnie nie żałuję. Aha, aparat zaczął w końcu ze mną współpracować (nie wiem w końcu co mu było), więc fotki lepsze nić ostatnio ;-).
Po Cieszynie
-
DST
7.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
00:25
-
VAVG
16.80km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę po Cieszynie. Przyjemne z pożytecznym czyli na pocztę na Banotówkę z papierami. Przejażdżka połączona z regulacją zdemontowanych ostatnio przerzutek (celem ich wyczyszczenia). W Niedzielę będzie więcej. Pomimo śniegu trzeba znowu zaatakować jakieś góry.
Wielka Racza
-
DST
150.00km
-
Teren
45.00km
-
Czas
08:30
-
VAVG
17.65km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu wolna sobota więc postanowiłem zaatakować Wielką Raczę. Start o 5:20 i jazda po ciemku w mżawce a potem w lekkim deszczu. Przynajmniej do 12 opady nie ustąpiły. Generalnie trasa dała mi trochę popalić przez co uświadomiłem sobie, że cienki jestem w te klocki... Zmokłem, trochę zmarzłem na zjazdach, uwaliłem się od błota, zaliczyłem jeden upadek (gruby patyk wplątał mi się między tylny widelec a koło) i poza tym było jeszcze wiele stresowych sytuacji spowodowanych kamieniami i korzeniami przykrytymi przez liście. Ślisko, grząsko i mokro a w związku z tym większe zapotrzebowanie na energię, której zabrałem za mało (4 podwójne kromki chleba bez żadnych słodyczy). W Jaworzynce na powrocie wchłonąłem kilka energodajnych rzeczy i było znacznie lepiej. Z Cieszyna na Mosty, Sańce, przez Drahosankę do Oscadnicy (trochę na czuja), dalej zielonym szlakiem na Wieką Raczę i czerwonym do Zwardonia. Przez Laliki, Jaworzynkę, Bukowiec, Jabłonków do domu.
Kilka fotek poniżej (jakość mizerna - Nokia E65, bo mój dotychczasowy kompan w podróży Olympus C-350 odmówił posłuszeństwa...; podejrzewam uszkodzoną kartę pamięci).
Wlot na Słowację:
Drahosanka...
... i trochę słowackigo języka. Taka kartka wisiała nad ławką. Pomimo kiepskiej pogody, pojawił się rogal na twarzy:
Z Drahosanki do Oscadnicy, nic ciekawego poza gęstym mlekiem...
Początek zielonego szlaku z Oscadnicy na Wielką Raczę zapowiadał się ciekawie i taki zresztą był:
Na zielonym:
Widać trasy narciarskie (ciekawe są!):
Wyciąg z fajną nazwą ;-):
A to już szczyt Wielkiej Raczy (1326m.n.p.m.). Nadal mleko:
Pod krzyżem taka fajna płyta:
Schronisko PTTK:
Czerwonym w stronę Zwardonia (4.45h z buta na znaku a 3h rowerem w słabej dyspozycji, z jedną glebą, z przerwą na jedzenie i czyszczenie napędu - miałem szmatę ;-))
Mówiłem o błocie? Gdzie jest przerzutka?
Po 15, w trakcie przemierzania czerwonego szlaku zaczęło się wypogadzać. To fota stanu roweru w Jaworzynce.
Rower jest na tyle zmasakrowany błotem, że nie wiem od czego zacząć...
Czeski Cieszyn
-
DST
9.00km
-
Czas
00:25
-
VAVG
21.60km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie zrobiłem jednego istotnego zdjęcia do pracy, więc dzisiaj powtórka z ostatniej rozrywki. Trochę za Cieszyn na czeską stronę. Postanowiłem zrobić coś z tym moim nieszczęsnym siodełkiem San Marco ProVip (nie polecam) i założyłem na tą krótką przejażdżkę jakieś Selle B... ze starego roweru. Wydaje mi się, że jest ciut lepiej choć nie mogę tego stwierdzić bo czułem jeszcze trochę wczorajszą jazdę.
Weekend zapowiada się gites, lecz niestety, moja wspaniała robota zmusza mnie, żeby się spakować i ruszać w drogę do Włoch. Ogólnie początek jesieni jest bardzo przyjazny do kręcenia. Wspaniała pogoda, co widać na poniższym zdjęciu...
Góki - Cieszyn
-
DST
37.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:37
-
VAVG
22.89km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak jak ostatnio. Rower w Cieszynie na pakę, załadunek auta w Trzyńcu, dojazd do Górek i powrót na rowerze przez Bładnice, Harbutowice, Nierodzim, Harbutowice (takie kółezko dla poznania terenu ;-) ), Godziszów, pod Chełm, Goleszów, Dzięgielów, Puńców, Cieszyn. Całość po ciemku. Po drodze mocno wiało a horyzont rozświetlały błyski nadchodzącej burzy.
Trzyniec
-
DST
17.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
00:49
-
VAVG
20.82km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wykorzystałem dziś przyjemne z pożytecznym czyli jazda do Trzyńca celem pstryknięcia fotek do pracy mgr. Chodziło o stalowy most na Olzie za Czeskim Cieszynem i tzw. łuk siatkowy czyli wiadukt na wjeździe do huty w Trzyńcu. Dalej jadąc po Cieszynie koło kajaków w stronę śluzy na Olzie spotkałem Waldka. Trochę pogadaliśmy. Wspólny powrót Aleją Łyska do domu.