Marek87 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:185.00 km (w terenie 47.00 km; 25.41%)
Czas w ruchu:10:15
Średnia prędkość:18.05 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:2130 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:61.67 km i 3h 25m
Więcej statystyk

Górki-Cieszyn

  • DST 27.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 21.04km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 września 2012 | dodano: 29.09.2012

Ostatnio totalny brak czasu na wszystko a tym bardziej na rower. Z Górek Małych do Cieszyna przez Harbutowice, Bładnice, Międzyświeć, Ogrodzoną z nutką turystycznej jazdy z poznawaniem ścieżek "na czuja" w pierwszych dwóch wioskach.



Równica

  • DST 64.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 20.21km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 września 2012 | dodano: 07.09.2012

Dzisiaj miałem nigdzie się nie ruszać, ale Waldek (qwerytysun) dał znać, że o 15:15 zbiórka i ciśniemy na Równicę. Jechali również Jacek i Janek. Wymusiłem lekki poślizg startu i o 15:35, po napompowaniu podejrzanie wyglądającego przedniego koła pojechaliśmy na Dzięgielów. Nie ujechałem za daleko, bo w Puńcowie złapałem kapcia we wspomnianym kole. To znaczy się niby defekt był (bo powietrze zeszło) ale w domu ani widu ani słychu. Zero bąbelków pod wodą - cisza. Dziwne to. Mniejsza z tym. Dalej przez Cisownicę, Ustroń na Równicę. W tym miejscu chcę zaznaczyć, że naprawdę nie wiem jak można wyjechać na górę w czasie 16:35 (ostatni najlepszy czas uphillu). Toż to wychodzi średnia w okolicach 21km/h a moja z 11-12km/h. Bez komentarza. Z Równicy przez Ustroń Zawodzie, Cisownicę (bokami, w lekkim terenie - nie znałem!) do domu. Opony terenowe, choć dało radę przejechać na trekkingu bądź na "górskiej szosie". Nie miałem czasu zmienić ogumienia.
Zdjęć dzisiaj nie będzie, a szkoda, bo z Równicy widać było Małą Fatrę na Słowacji i Wielką Raczę. Zapomniałem aparatu. Jutro chętnie wziąłbym udział w zawodach w Dzięgielowie (tak sobie) ale muszę cisnąć dużym autem do Włoch... ;-(.

O, widzę, że Waldek opublikował jakieś zdjęcia, które zrobił telefonem. Myślę, że nie będzie miał mi za złe, że zerżnę mu obrazek ;-). A na nim początek wymiany dętki.



Soszów, Filipka, Kalużny, Ostry

  • DST 94.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:48
  • VAVG 16.21km/h
  • Podjazdy 2130m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 września 2012 | dodano: 02.09.2012

Pogoda niepewna więc dziś po okolicznych górach. Dużo terenu więc tempo agonalne. Postanowiłem wykorzystać niezaprzeczalny atut rowerowania po górach czyli obskoczenie kilku górek za jednym razem - hurtowo. Wybierając się z buta (z dojazdem samochodem), zajęłoby mi to z 3 dni (trzy osobne wycieczki). W końcu trzeba byłoby wrócić do tego samochodu. A tak? No zróbcie to w jeden dzień na nogach ;-)...
Trasa: Cieszyn, Leszna, Ustroń, Wisła, Soszów, Filipka, Jabłonków, chata Kamenity, Kalużny, Ostry, Trzyniec, Cieszyn.


Zrobili nam nową drogę w Lesznej. Pierwsze wrażenie podczas ostatniej jazdy - jest super. Dzisiaj stwierdziłem, że to jednak niezły bubel. Powiedzcie mi, kto mądry robi wały przeciwpowodziowe wzdłuż drogi leśnej?! Warstwa ziemi na poboczu usypana pół metra wyżej od nawierzchni. Tylko czekać na deszcz a droga zamieni się w płynące bagno z naniesionym błotem. To tak jak z naszymi drogami. Pobocza wyżej od asfaltu i myjnie automatyczne przeżywają rozkwit. BADZIEW!!!

Gdzieś pod Czantorią. Droga z Lesznej na Ustroń:

Ustroń i zapowiadane jakieś zawody w Dzięgielowe:

Dalej taszczenie czterech liter niebieskim szlakiem na Soszów. Chwila przerwy na coś do jedzenia na górze (strasznie topornie mi się jechało - chyba spadek "formy" ;-P). Pies pod sąsiednią ławką też skosztował moich kabanosów:

Dalej w dół żóltym szlakiem do doliny z dwukrotnym zgubieniem oznaczenia (nie ma to jak wracać się dwa razy ponad kilometr do góry). Początek żółtego:

Potem było trochę gorzej... śliskie kamienie z patykami a to wszystko zarośnięte trawą:

Zjazd do doliny i podjazd na Filipkę. Dalej jadę tam - żółtym szlakiem do Jabłonkowa:

Z Jabłonkowa na Milokov i podjazd pod Kamenity. U Kamenitego (810m.n.p.m) - taką drogą wyjechałem:

Relax na ławce obok chaty Kamenity:

A to chata Kamenity i mapa rowerowa:

Dalej na Kałużny. Na nim kamień z fajnym napisem:

Typowy, czeski drogowskaz rowerowy a w tle... no właśnie:

Nie mogłem przegapić cudownego widoku, więc ustawiłem samowyzwalacz w aparacie i powstało coś takiego... wystaczy trochę mgły, słońca, lasu... i odrobina photoshopa ;-P (lekko podniesiony kontrast). Rozpłynąłem się ;-) :

Z Kałużnego taką drogą:

na Ostry. Większość we mgle. Chata pod Ostrym:

Całe ostatnie czyszczenie poszło się "paść". Rower w stanie uuuuuuupppp...apranym wymaga poświęcenia mu trochę czasu... Było miodnie, a mogło być jeszcze lepiej gdyby mój szanowny tyłek zechciał się w końcu porozumieć z siodłem. Nie wiem czy mój zadek jest nietypowy... Po zniszczeniu poprzedniego, niewygodnego seryjnego siodła XM kupiłem kolejne - San Marco Provip piankowe. Do 2h jest powiedzmy ok, potem katorga. Nie siedzi mi się za wygodnie. Bolą mnie kości miednicy. Pójść do sklepu i kupić to nie problem. Problemem jest możliwość wytestowania siodła przed zakupem. Myślę o Selle Italia XO lub Selle Italia SL. Cholera wie czy moim czterem literom będzie odpowiadało...