Marzec, 2013
Dystans całkowity: | 184.00 km (w terenie 2.00 km; 1.09%) |
Czas w ruchu: | 09:28 |
Średnia prędkość: | 19.44 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 92.00 km i 4h 44m |
Więcej statystyk |
Palkovicke hurky
-
DST
89.00km
-
Czas
04:38
-
VAVG
19.21km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela z rowerem. Ruszyłem po 13 z zakładanym celem którym były Palkovicke hurky za Frydkiem Mistkiem. Miałem jechać od rana ale nie zdążyłem wrócić z zagranicy - śniegi na Węgrzech. Extra pogoda, koło zera stopni na termometrze. Trasa (chyba kupię w końcu ten wynalazek jakim jest GPS data logger):
Kilka fotek... bo było co oglądać:
Początek czyli górki i góreczki: Horni Domaslavice. Z tyłu może ktoś dostrzeże tamę na zbiorniku w Żermanicach...
Za moją osobą - jak to jest napisane na stronie internetowej (www.lysahora.cz) - Kralovna Moravskoslezkych Beskyd. Może za miesiąc?
Miało być przez Nosovice do Frydka ale nie mogłem się doszukać drogi 6004, przestrzeliłem skęt i wylądowałem na brzegach brzegach rzeki Moravki. Zobaczyłem ślady ludzi i pobawiłem się trochę na slickach w śniegu między drzewami...
Cześi też mieli ubaw tyle, że na czterech kołach:
Dawne koryto rzeki Moravki (meandry):
Dalej koło Skalickiej Strażnicy w stronę Palkovic drogą 6003 i takie oto widoki (mam nadzieję, że dobrze rozpoznałem popularne góry do udeptywania a przede wszystkim do ujeżdzania na dwóch kołach):
trochę dalej...:
"Patataj" po drodze:
Podjazd z Chlebovic na górę po śniegu. Do 3/4 o dziwo slicki 1,75 dały radę, potem zaczęło się "klejzanie" i musiałem podprowadzić. Na górze:
Ale "najlepsze" było wciąż przede mną. Zjazd w kierunku północnym - 10 cm świeżego śniegu - nie byłbym sobą gdybym się nie zdecydował. Było momentami gorąco (zważywszy na to, że pod pod spodem leżał zmrożony, ujeżdzony śnieg). Za to jazda po puchu wyśmienita - polecam:
Powrót starą drogą na Cieszyn. Myślałem, że wykorkuję pod te górki ale zacisnąłem zęby ;-) i jakoś przeszło...
Wisła, Istebna
-
DST
95.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:50
-
VAVG
19.66km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po długiej przerwie w kręceniu czas zacząć coś popedałować. W trakcie zimowego grzebania z rowerem przeżyłem wielkie rozczarowanie "sprawdzonym i trwałym" systemem Hollowtech II. System łożysk zewnętrznych korby jest tak doskonały, że po 2500 km korba ledwo się kręci a po 3000 km połowa siły włożona w pedałowanie idzie "na lewo" z racji zatartych łożysk. Palanty z Shimano tak je wybitnie uszczelniły, że suport trzeba zmieniać co roku. W sumie w serwisie jak się wyżaliłem chłopakom to i tak byli zdziwieni, że tyle przejechałem. Beznadzieja. W ruch poszedł wujek google i wyszukałem fajne poradniki jak to wszystko ulepszyć i zreanimować. 15 zeta (koszt znacznie lepszych, oryginalnie uszczelnionych łożysk) + małe przeróbki plastikowej osłony i korba znowu zaczęła się kręcić. Poza tym nowe klocki hamulcowe, siodełko, linka przerzutki + narzędzia (kleszcze do linek i pancerzy, klucze do HT II, jakieś zapięcie i inne pierdoły). A więc w drogę.
Miało być grupowo ale pogoda zniechęciła chłopaków i ... miałem się wrócić do domu. Ale na wcześniej ogłoszonym miejscu zbiórki zjawił się kolega (mam słabą pamięć do imion ale był to raczej Kamil) z... Ustronia. Dziś miała być Wisła, Istebna, Jabłonków i do domu. Ruszyliśmy więc w stronę Ustronia przez Dzięgielów, Leszną, na Budzin do Cisownicy. Kiepska moc (a właściwie niemoc) w nogach szczególnie na podjazdach budziła moje wielkie rozczarowanie. Jednak z każdym kilometrem wydawało mi się, że jest coraz lepiej. W Ustroniu się rozjechaliśmy a ja potoczyłem się dalej w stronę Kubalonki. Próbowałem wałami Wisły ale było sporo śniegu. Więc jazda po mokrym asfalcie, dużo syfu na drodze - nic dobrego dla świeżo zreanimowanego roweru. Po drodze czasem lekko padało. Z Kubalonki w dół na Istebną, popatrzyć na narciarzy na Złotym Groniu i Zagroniu. Dalej w Stronę Jabłonkowa i przez Trzyniec do Cieszyna.
Jeszcze trochę śniegu na Czantorii w Ustroniu zostało ale to już końcówka sezonu...
Siglany w Wiśle już "popłynęły"...
Łukowy wiadukt kolejowy w Wiśle Głębce (rok budowy 1931 - 1933):
A to Kubalonka i narciarze biegowi:
Ośrodek narciarski Zagroń w Istebnej:
Kilkaset metrów za nim konkurencja Złoty Groń:
Z Istebnej w stronę Czech mokro, zimno i śnieg na drodze:
Knedle w okolicach przejśnia granicznego w Bukowcu też jeszcze mogą jeździć na nartach. Frekwencja prawie żadna: